🖼️ Kryzys W Małżeństwie Po 30 Latach

Krzysztof Orzechowski po 17 latach kierowania Teatrem Słowackiego w Krakowie przechodzi na emeryturę. Nieoczekiwana zmiana w życiu może odbić się na jego małżeństwie z Anną Dymną

prescription, you can turn to online pharmacy, which is very online pharmacy antibiotics On the day of the surgery, the patient comes in, discusses the procedure with the doctor, gets antibiotics to reduce risk of postoperative infection, receives spinal anesthesia and light sedation to reduce complications and are cleaned and prepped for surgery. Dla wielu małżeństw przeżywających poważne trudności we wzajemnej komunikacji, Spotkania Małżeńskie są przysłowiową „ostatnią deską ratunku”. Wiele z nich potrafi z tej deski skorzystać. Zależy im na ich związku, ale nie potrafią się porozumieć. Tu udaje im się często, choć nie zawsze, zrobić pierwszy krok w kierunku lepszego wysłuchania i zrozumienia siebie nawzajem. Przyjeżdżają małżeństwa, będące nawet na etapie rozmów o rozwodzie. Niektóre z nich wycofują z sadów wnioski rozwodowe. W weekendzie uczestniczyło też wiele par małżeńskich, które miały zamiar ponownie się połączyć po separacji. Zapraszamy każde małżeństwo, które pragnie, by ich wspólne życie nieustannie się rozwijało. Nie stawiamy uczestnikom barier formalnych. Spotkania Małżeńskie umacniają małżeństwo od wewnątrz, a od więzi męża i żony zależą w dużym stopniu relacje rodziców z dziećmi, z dalszą rodziną, z innymi ludźmi. Jeżeli w domu panuje miłość i rodzina promieniuje nią na zewnątrz, to jej duch udziela się innym. Świadectwa Start Przeżywacie kryzys?
Pod koniec października z giełdy wyparowało 15 miliardów dolarów, a w połowie listopada suma wynosiła już 30 miliardów. Czarny czwartek i kryzys, który załamał społeczeństwo amerykańskie. Krach na giełdzie zakończył prosperity lat dwudziestych. W USA Narodowy Produkt Brutto w latach 1929-1933 spadł o 30%.
W środku: Wiele par przeżywa kryzys w małżeństwie po urodzeniu dziecka. Co zrobić, aby go uniknąć? Poznaj jeden, skuteczny sposób. Byli w sobie szaleńczo zakochani. Wzięli ślub, głęboko przekonani o tym, że chcą spędzić ze sobą resztę życia, wspierać się w radosnych i trudnych chwilach. Po kilku miesiącach przyszły pierwsze rozczarowania, zmęczenie dużą ilością obowiązków w pracy i niewielkie starcia w relacji – jednak wciąż wierzyli, że są ze sobą na dobre i na złe. Naturalną konsekwencją było urodzenie dziecka. Czekali na nie oboje. Widzieli w nim przedłużenie swojej miłości, dopełnienie ich małej rodziny. Pierwsze chwile były huśtawką różnorodnych emocji. Radość z pojawienia się w ich życiu małego człowieka, obawa o to, czy się dobrze rozwija, zmęczenie związane z niewielką ilością snu. Po kilku miesiącach coś zaczęło się zmieniać. Na gorsze. Ona była całkiem pochłonięta potrzebami dziecka: trzeba je przewinąć, nakarmić, ponosić, zabawić, ululać do snu… Brakowało jej czasu na spokojną, gorącą kąpiel, wypicie ciepłej kawy czy poczytanie książki w samotności. Po ogarnięciu prania i sprzątnięciu minimalnej ilości rzeczy padała wieczorem zmęczona na łóżko, marząc tylko o tym, aby się wyspać. On nieudolnie próbował jej pomagać przy dziecku. Łapała się za głowę, kiedy patrzyła na to, jak je trzyma na rękach. Głośno upominała go, kiedy chciał dać czteromiesięczniakowi kawałek mięsa do jedzenia. Pojękiwała ze strachu, kiedy, bawiąc się z nim, podrzucał je do góry i mówiła: Daj mi go już, proszę, bo coś mu w końcu zrobisz! Po dwóch latach od urodzenia dziecka zauważyła, że jej małżeństwo przeżywa kryzys. Jej mąż coraz później wracał z pracy, a kiedy był w domu, siadał do komputera i spędzał z nimi niewielką ilość czasu. Niechętnie zostawał sam z dzieckiem. Nie czuła z jego strony żadnego wsparcia i pomocy. Jakby go w ogóle nie było. Zero rozmów, zero bliskości fizycznej, zero bliskości emocjonalnej. Dwoje obcych sobie ludzi pod jednym dachem. Masz wpływ na Wasz związek Czy wiesz, co decyduje o tym, czy małżeństwo przetrwa? Dr John Gottman badał związki małżeńskie przez kilkadziesiąt lat od ślubu. Odkrył, że pary, które pozostały małżeństwem przez sześć pierwszych lat wspólnego życia podejmowały określony typ zachowania w ciągu 86% interakcji między nimi. Pary, które się rozwiodły ten sam typ zachowań podejmowały średnio tylko przez 33% spędzanego razem czasu. O jakie zachowanie chodzi? O typ reakcji wobec współmałżonka, który Gottman nazwał turn toward (zwrócić się w stronę). Są to codzienne, drobne reakcje na zachowanie drugiej osoby, przez które pokazujemy jej, że ją dostrzegamy, myślimy o niej, pamiętamy o niej, że jest dla nas ważna. Nie musi to być wcale czasochłonne i męczące działanie – czasem turn toward oznacza krótkie zdanie wypowiedziane ciepłym tonem głosu. Gottman wyróżnił trzy typy reakcji na zachowanie współmałżonka: turn against (zrazić kogoś), turn away (odwrócić się) turn toward (zwrócić się w stronę). Dla lepszego wyjaśnienia podam przykład. Mąż wraca z pracy do domu i mówi: Kochanie, wróciłem! Żona odpowiada: O matko, w końcu! Umieram już z tymi dziećmi! (Turn against) Tutaj jestem, jestem zajęta. (Turn away) Cieszę się! Jak ci minął dzień? (Turn toward) Różnica w poszczególnych reakcjach żony jest kolosalna i ma znaczący wpływ na to, jak będzie wyglądał ich związek w niedługim czasie. Może też przyczynić się do kryzysu w małżeństwie po urodzeniu dziecka. Skąd ten kryzys w małżeństwie po urodzeniu dziecka? Okres po urodzeniu dziecka jest szczególnie trudny dla kobiety. Jest zmęczona ciążą, porodem i połogiem, później dużą ilością nowych obowiązków. Codziennie przeżywa mnóstwo nowych dla niej sytuacji, a tym samym wiele frustracji i trudnych emocji. Potrzebuje pomocy ze strony innych. Potrzebuje mieć czas na odpoczynek i regenerację. Potrzebuje mieć możliwość, aby chociaż na pięć minut odejść od dziecka i zająć się czymś innym. Oczywiście podobne zachowania po urodzeniu dziecka mógłby zacząć przejawiać mężczyzna. Jednak dzieje się tak znacznie rzadziej, co jest spowodowane zarówno naturą, jak i tym, że to najczęściej kobieta spędza z dzieckiem najwięcej czasu. Przyjrzyjmy się jeszcze raz opisanej powyżej sytuacji pod kątem odkryć dr Gottmana. Kobieta, która skupia swoje myśli wyłącznie na dziecku, łatwo traci z oczu swojego męża. Zupełnie nieświadomie i bez zamierzenia może podejmować zachowania typu turn away (odwrócić się) lub nawet turn against (zrazić kogoś) – wypływają one z jej zmęczenia, trudnych emocji oraz nadmiernego skupienia się na tym, czego potrzebuje jej dziecko. Jakie reakcje typu turn away lub turn against mogą się u niej pojawić? Krytykowanie sposobu, w jaki mąż zajmuje się dzieckiem Ona czuje, że jej styl opieki jest najbezpieczniejszy i najlepiej zaspokaja potrzeby dziecka Możesz go chwilę potrzymać? O matko, ile razy mam ci pokazywać, żebyś tak tego nie robił! Zostaniesz chwilę z Kasią? Idę do sklepu. Tylko weź jej nie włączaj bajek, mógłbyś się trochę wysilić i się z nią pobawić! 2. Zalewanie go potokiem negatywnych emocji i narzekania, kiedy tylko przekroczy próg domu po powrocie z pracy (pierwsze słowa, które kieruje do męża to słowa frustracji) Ale jestem zmęczona, nic mi się już nie chce! Czemu jesteś tak późno, już nie daję rady sama! 3. Unikanie bliskości fizycznej z powodu zmęczenia i wypominanie mu, że powinien ją w tym temacie zrozumieć. Nie dzisiaj, proszę! Naprawdę myślisz, że mam ochotę teraz na seks?! Przecież ledwie stoję 4. Reagowanie niechęcią na jego propozycje wspólnego spędzenia czasu On: Może obejrzymy dziś razem film? Ona: Hmmm, a może lepiej pogadajmy chwilę i pójdźmy wcześniej spać? 5. Zbywanie jego zaproszenia do rozmowy (np. kiedy zaczyna opowiadać o tym, co wydarzyło się w pracy) Powiesz mi później, muszę dziecko przebrać… Uhmm, a wiesz, że nasz Staś dziś sam wyniósł pieluszkę do kosza? 6. … Reakcji, które odpychają Twojego męża od Ciebie, zamiast go przyciągać, może być mnóstwo. Mogą one mieć miejsce, kiedy jesteś szczególnie zmęczona, przytłoczona, skupiona na czymś zupełnie innym niż Twoje małżeństwo: kiedy masz bardzo stresujący okres w pracy, kiedy Twoi rodzice chorują i wymagają większej niż zwykle opieki, kiedy urodziło się Wam dziecko… Te trudne okresy wymagają szczególnej uważności i świadomego przyglądania się temu, jak reagujesz na swojego męża. Wasze małżeństwo buduje się w codzienności Chodzi o te drobne, codzienne interakcje pomiędzy Wami: jak reagujesz, kiedy wraca z pracy? Co mówisz, kiedy zaczyna opowiadać o swoich wątpliwościach w jakimś temacie? Jak przyjmujesz jego propozycje wspólnie spędzonego czasu? Jak reagujesz na to, w jaki sposób opiekuje się Waszym dzieckiem? To naturalne, że w pierwszych miesiącach życia dziecka Twoja uwaga skupia się w znacznym stopniu na nim. Jest to wpisane w naturę kobiety: to ona nosi je w sobie przez dziewięć miesięcy, to ona je rodzi, to ona ma zdolność karmienia go… Większość kobiet ma łatwość w nawiązaniu więzi z dzieckiem od samego początku. Mężczyznom zwykle przychodzi to trudniej. I niezwykle łatwo jest wykorzystać wszystkie swoje siły, dobrą wolę i empatię podczas opieki nad dzieckiem, a dla męża zostawić nieprzyjemne emocje, zmęczenie i stres. Bo przecież on jest dorosłym mężczyzną i sobie z nimi poradzi. Tak, on jest dorosłym mężczyzną. Ale potrzebuje, abyś podejmowała wobec niego zachowania typu turn towards – pokazała mu, że o nim myślisz, że jest dla Ciebie ważny, że o nim myślisz i nadal podziwiasz go i doceniasz. Czasem wystarczy ciepły ton głosu, uśmiech i podziękowanie za jego dobrą wolę. „To, co robię i mówię teraz, w tej codziennej, małej sytuacji, jest częścią mojego „na zawsze” z mężem – moje wybory zdecydują, jaką relację będziemy mieć za kilkadziesiąt lat” Ramona Zabriskie, „Wife for life” Kryzys w małżeństwie po urodzeniu dziecka może mieć różne powody. Pamiętaj jednak, że Twoją bronią przeciwko niemu mogą być zachowania typu turn towards. Abyś jednak mogła je podejmować, zadbaj o siebie na tyle, na ile to możliwe. Szukaj pomocy przy dziecku, proś o nią i korzystaj z niej bez nadmiernych oczekiwań co do tego, jak ktoś ma się nim zająć. Nawet 30 minut mniej wprawnej opieki nad nim niż Twoja nie wyrządzi mu tak wielkiej szkody, jak Twoje przemęczenie i frustracja, które przełożą się na Twoją postawę wobec męża. Twój mąż wziął z Tobą ślub, ponieważ chciał z Tobą stworzyć szczęśliwą rodzinę. Urodzenie dziecka to duża zmiana w Waszym życiu i huśtawka emocjonalna. Nie pozwól jednak, aby odsunęło Was od siebie na tyle, że później już trudno będzie wrócić. Jaka jest Twoja recepta, aby uniknąć kryzysu w małżeństwie po urodzeniu dziecka? To rodziło wymierne skutki, jeśli chodzi o rodziców, z których wielu prosiło o spowiedź po latach, nawet jeśli znajdowali się w różnych „nieregularnościach”. Jeśli chodzi o spowiedź samych dzieci – odbywała się ona poza konfesjonałem, w sposób transparenty wobec wszystkich uczestników, a zwłaszcza rodziców, których
Wiele osób utrzymuje, że decyzja o rozwodzie była dla nich zaskoczeniem. Spadła na nich jak grom z jasnego nieba. Przekonują, że bywało różnie, ale tego ostatecznego kroku się nie spodziewali. Pytają, jak to możliwe, kiedy znaleźli się pod ścianą i dlaczego partner zdecydował się na rozstanie?Tymczasem okazuje się, że istnieje całkiem sporo konkretnych, jednoznacznych sygnałów, wskazujących na to, że w związku nie dzieje się najlepiej. Nie chodzi o same kłótnie, ich głośność, czy częstotliwość, ale o coś 8 sygnałów ostrzegawczych poprzedzających przyjemności z przebywania razemSygnałem ostrzegawczym jest sytuacja, kiedy przestajesz lubić partnera, nie pragniesz jego towarzystwa tak jak dawniej. Nie masz przyjemności z przebywania, nawet nie razem, ale obok siebie. Nie możesz znieść jego widoku, a co dopiero bliskości, dotyku skóry, oddechu na Twoim karku. Zaczynają denerwować Cię jego gesty, sposób mówienia…Gdy coraz częściej wybierasz samotny wieczór, wyjście z przyjaciółmi, bez niego (lub on właśnie tak postępuje), warto się zastanowić, co będzie dalej, dokąd to wszystko zmierza…Byle problem powoduje kłótnieW zdrowym związku drobne przeszkody i niepowodzenia spotykają się z uśmiechem, bagatelizowaniem, ewentualnie niewielkim grymasem, jednak zawsze wewnętrznym spokojem. Tymczasem w zmierzającej do rozpadu relacji wystarczy drobnostka, by wywołać lawinę komentarzy, pogardy i rozpętać prawdziwą zapalnym mogą być niewyrzucone śmieci, niewyłączone światło w łazience, ubrudzony obrus czy dywan. Od drobnostki wszystko się zaczyna. Prawdziwa tyrada, narzekanie, gderanie, marudzenie, wzdychanie, znaczące spojrzenia. „Problem” nie zostaje szybko załatwiony poprzez wyniesienie śmieci z dodatkowym całusem w polik, wyłączenie światła i przytulenie ukochanej osoby, staje się fundamentem do niekończącej się spirali zniechęcenia. Ponadto jest potwierdzeniem przekonania, że druga osoba jest… gdy zaczynacie kłócić się o drobnostki, w domu odczuwa się atmosferę napięcia, podminowania, warto chwilę przystanąć i zastanowić się, co zamiast zarzutów„Jestem wściekła, wracam do domu, jestem głodna, a w lodówce pustka. Prosiłam, żebyś pamiętał o zakupach” brzmi lepiej niż: „Wiedziałam, jesteś nieudacznikiem. Nie potrafisz zrobić nawet głupich zakupów”.Każdy może mieć zarzuty w stosunku do partnera. To naturalne. Mamy prawo być wściekłe na drugą osobę i jasno to wyrazić. Jednak gdy sięgamy po oskarżenia, ciosy poniżej pasa, poniżające komentarze, oznacza to, że związek nie ma się jak się kłócimy, ma ogromne znaczenie. Szczęśliwe pary potrafią się komunikować także w trakcie stresujących sytuacji. Przeczytaj pięknym wspomnieniom„Nawet wtedy na naszej podróży poślubnej on był beznadziejny”, „Nasze wesele to totalne nieporozumienie. Wszystko szło nie tak” – para, której wspólna droga dobiega końca często przekreśla wagę wspólnie przeżytych chwil. Racjonalizuje swoją decyzję o odejściu poprzez sięganie do argumentu – „od początku było nie tak, jak być powinno”. W ten sposób z jednej strony się chroni, a z drugiej jakiegoś powodu wzięliście przecież ślub, byliście razem. Rzadko jest przecież tak, że piękne wspomnienia nie istnieją. Ma je każda para. I w szczęśliwych związkach się je celebruje. W nieudanych zmierzających do rozpadu przekreśla się ich znaczenie. Obrzydzanie wspomnień to sposób na oswojenie tematu przed rozstaniem pojawia się pogarda, czyli poczucie, że jest się ważniejszą, lepszą od partnera. Pogarda łączy się z lekceważeniem potrzeb bliskiej osoby, z niechęcią do niego, z poczuciem, że jego potrzeby, plany i marzenia są mało istotne. Typowe to wywracanie oczami, drwiny, wyzwiska, znaczące pogarda ujrzy raz światło dziennie, nie pozostanie niezauważona. Rozmowa, która zaczyna się sarkazmem, kończy się pełna wzajemnych pretensji. Emocje nie znikają, przeciwnie – pogłębiają się i zmieniają w broń. Dlatego dyskusja, której towarzyszy pogarda, nie prowadzi do niczego dobrego, pogłębia przepaść między Wami. Poza tym działa jak samospełniająca się przepowiednia – jeśli sądzisz, że po partnerze nie można się spodziewać niczego dobrego, najpewniej im mniej będziesz w niego wierzyć, tym on będzie mniej starał się udowodnić, że się mogę patrzeć na niego” – brzydzenie się partnerem i odrzucanie wizji bycia we dwoje to poważny pojawia się w trudnych momentów, na przykład w trakcie wahań hormonalnych u młodych matek, tuż po porodzie. Na szczęście w takich sytuacjach zazwyczaj problem jest obrzydzenie jednak nie mija, bliskość staje się czymś równie dalekim jak galaktyka, a wizja seksu wywołuje przykry grymas, wtedy warto działać. Szczególnie jeśli parze zależy na można żyć bez seksu, jednak związek bez bliskości i intymności jest trudny do zaakceptowania, nawet przez mocno zaangażowane pojawia się obojętność, sytuacja staje się podbramkowa. Brak zaangażowania, emocji, cisza, milczenie i unikanie konfrontacji to ważne sygnały ostrzegawcze. Jeśli mijacie się codziennie, i pozornie wszystko jest w porządku, ale brakuje między Wami prawdziwego kontaktu, trzeba liczyć się z rozpadem obojętności często unaocznia się poprzez znaczące gesty – chowanie się za gazetą, przed telewizorem, wychodzenie z domu, schodzenie z drogi, wyłączanie się z dyskusji, odwracanie wzroku. Mówienie „tak”, „uhm”, wszystko dla świętego obojętności to efekt wielu nierozwiązanych konfliktów, kłótni kończących się zawsze w ten sam sposób. Pojawia się wtedy, kiedy zaczynasz wierzyć, że i tak nie da się nic ze zdrowiemSyndrom opuszczenia mocno uderza w zdrowie kobiety. Jego objawy są widoczne zanim dojdzie do rozstania, jeszcze przed uświadomieniem sobie powagi całej sytuacji. Pełna napięcia atmosfera w domu, nieustanny stres, poczucie osamotnienia i niezrozumienia nie wpływają dobrze na samopoczucie. Stanowią główną przyczynę wielu chorób – choroby wrzodowej, nadciśnienia, choroby wieńcowej a nawet astmy może cierpieć w ciszy, pewne rzeczy mogą być wypierane, wydawać nam się może nawet, że dobrze sobie radzimy z daną sytuacją, że świetnie funkcjonujemy w rzeczywistości, która daleka jest od idealnej, ale ciało bywa bezbronne i wysyła jasne sygnały. Woła o pomoc. Już po zakończeniu związku często konsekwencje tego, co się dzieje, uderzają także w psychikę – pojawia się depresja, napady lękowe, itd.
Dianą i Karolem. Choć książę William i księżna Kate od ponad dekady są małżeństwem, w mediach co jakiś czas wracają plotki o ich rzekomych kryzysach w związku. Książęca para ich nie komentuje, nigdy też nie daje do zrozumienia, że w ich relacji coś jest nie tak. Podobnie było w przypadku samej królowej Elżbiety II i
W małżeństwie, jak w każdym związku, może nawiedzić nas w końcu kryzys. To coś, czego wszystkie pary się obawiają, ale czego też po części się spodziewają. Nawet najbardziej szczęśliwe i udane małżeństwa, a przynajmniej te, które stwarzają takie pozory, są narażone na kryzys w małżeństwie może być spowodowany różnymi czynnikami, wewnętrznymi i zewnętrznymi. Wśród nich można wymienić choćby:nieporozumienia wynikające z różnic charakterów i światopoglądów;nieporozumienia wynikające z oczekiwań, planów, celów życiowych;problemy finansowe oraz różnice w zarobkach;problemy życiowe jak choroby, wypadki, nałogi;problemy rodzinne (nieporozumienia związane z dziećmi i innymi członkami rodziny);problemy w relacjach intymnych, zdrada……i wiele więcej, bo tak naprawdę istnieje całe mnóstwo sytuacji i problemów, które namnażają się i w końcu mogą doprowadzić do kryzysu, zwłaszcza, jeśli na bieżąco ich nie wyjaśniamy i nie próbujemy dzisiejszym wpisie przyjrzymy się z bliska kryzysom w małżeństwie. Omówimy sobie nie tylko ich objawy, ale przede wszystkich szczególne przypadki będące jednymi z najczęstszych przyczyn pojawienia się kryzysu. Ponadto znajdziesz tu całkiem sporo cennych porad, które pomogą tobie i małżonkowi lub małżonce wyjść z tego trudnego etapu w waszym wspólnym natomiast szukasz profesjonalnego opracowania, które pozwoli ci zażegnać kryzys w małżeństwie, polecam ci lekturę e-booka „Pogotowie Dla Związku„, w którym zawartych jest wiele praktycznych porad, technik i ćwiczeń. Kliknij ten link, by dowiedzieć się o nim przejdziemy do właściwej części wpisu, zrób test online, który pozwoli ci ocenić kondycję twoje związku małżeńskiego. To dobry sposób na szybkie podsumowanie problemów, jakie pojawiają się w twojej relacji z mężem lub żoną. Od razu po odpowiedzi na pytania otrzymasz wynik i jego interpretację. W jakiej kondycji jest Twój związek?Spis treściKryzys w małżeństwie: objawyKryzys w małżeństwie: szczególne przypadkiKryzys w młodym małżeństwieKryzys w małżeństwie po urodzeniu dzieckaKryzys w małżeństwie przez teściowąKryzys w małżeństwie po 30 latachKryzys wieku średniego w małżeństwieKryzys w małżeństwie: jak przetrwaćKryzys w małżeństwie: objawyKryzys w małżeństwie będzie miał podobne symptomy jak każdy inny kryzys w związku (artykuł znajdziesz pod tym linkiem) i właściwie to nie one go w jakiś sposób wyróżniają. Kryzys małżeński charakteryzuje raczej specyficzne „tło wydarzeń”. Dla porządku jednak przyjrzyjmy się jeszcze przejawom kryzysu w wszystkim coraz częściej pojawiają się nieporozumienia i konflikty, na które coraz gorzej reagujemy. Sprzeczki przeradzają się w awantury, nie słuchamy siebie nawzajem, przerywamy w połowie zdania, oskarżamy się i wyrażamy o sobie negatywnie. Z drugiej strony sami czujemy się niezrozumiani i ignorowani. Komunikacja między nami ma się coraz gorzej, szczególnie, że nie służy już do budowania bliskości w się też od siebie fizycznie. Dystansujemy, izolujemy i nie okazujemy sobie czułości. Spędzamy mniej czasu razem, w dodatku w średnio przyjemnej atmosferze. Swoją lepszą wersję siebie zostawiamy dla innych, mężowi lub żonie prezentując się od tej gorszej strony. Nie chodzimy razem na imprezy, nie mówiąc już o randkach. Unikamy dotyku, seksu, nawet miłych słów. Śpimy osobno, a jeśli nie, kładziemy się oddzielnie i zasypiamy niczym obok obcej do siebie zaufanie. Podejrzewamy zdradę lub kłamstwo, nadmiernie kontrolujemy, ale też mamy poczucie, że nie możemy na tej drugiej osobie polegać. Nie próbujemy już się wspierać, obrzucamy się nieustannie krytyką. Załatwianie wspólnych spraw i podejmowanie decyzji staje się udręką i przyczyną kolejnych w tym wszystkim jest to, że nie umiemy sobie wyjaśnić, co się właściwie stało, że nagle życie z człowiekiem, którego kochaliśmy całym sercem, zaczęło być nie do zniesienia. Czy to my się zmieniliśmy, czy nasz mąż/nasza żona? A może nikt się nie zmienił, tylko byliśmy zaślepieni miłością, a teraz zasłona opadła i musimy zmierzyć się z rzeczywistością, której nie umiemy zaakceptować? Tak czy inaczej, jeśli chcemy uratować nasze małżeństwo, lepiej zabrać się poważnie za kryzys, który je oczywiście tylko niektóre oznaki i przyczyny kryzysu w małżeństwie. Aby poznać je wszystkie, a przy okazji dowiedzieć się, jakie konkretne rozwiązania proponuje się w danych sytuacjach, by zamiast zaostrzenia konfliktu autentycznie poprawić relacje, sięgnij po e-book „Pogotowie Dla Związku„. Zobacz, co dokładnie zawiera, klikając poniżej. Jak zażegnać kryzys w związku oraz odbudować uczucie, zaufanie i namiętność między partneramiKryzys w małżeństwie: szczególne przypadkiZajmiemy się teraz szczególnymi przypadkami kryzysu w małżeństwie. Przejdziemy przez różne jego etapy i zatrzymamy się w tych najbardziej krytycznych momentach: zaczniemy od młodego małżeństwa, dla którego najbliższym poważnym wyzwaniem jest urodzenie się dziecka. Następnie przejdziemy do relacji rodzinnych, które potrafią nieźle namieszać, a skończymy na małżeństwie z długim stażem, które musi zmierzyć się z rutyną i kryzysem wieku w młodym małżeństwieNikt nie spodziewa się kryzysu niedługo po zawarciu ślubu. A jednak… Za pozorną sielanką pierwszych lat małżeństwa mogą kryć się bowiem i pierwsze problemy, a zderzenie z rzeczywistością może okazać się zimnym prysznicem dla zależy od tego, jak wyglądało życie pary przed ślubem. Czy mieszkała razem? Jak długo się spotykała? Czy decyzja o ślubie była nagła, czy wynikała z długich przemyśleń i głębokiego przekonania? Im bardziej partnerzy byli „przygotowani” do bycia razem przed ślubem, tym mniejsze prawdopodobieństwo kryzysu. Jeśli jednak młoda para dopiero się dociera, można napotkać na pewne rozczarowania, które kończą się zwykle stwierdzeniem, że „przed ślubem taki nie był/taka nie była”.Jaką można mieć radę dla takiego początkującego małżeństwa? Przede wszystkim trzeba dużo ze sobą rozmawiać, mówić o swoich uczuciach i starać się rozwiązywać problemy na bieżąco. Trzeba „nauczyć się” siebie nawet w sytuacjach konfliktowych: nie odbierać każdej sprzeczki jako kryzys, ale też nie pozostawiać jej w zawieszeniu. Warto też tak zorganizować sobie życie, by mąż czy żona nie był(a) centrum naszego wszechświata, ale żebyśmy mieli też czas dla siebie oddzielnie. Od tych pierwszych lat w dużej mierze zależy, jak ustawimy nasze relacje na w małżeństwie po urodzeniu dzieckaKryzysowym momentem w niemal każdym związku jest moment narodzin dziecka (szczególnie pierwszego). To czas wielkiej radości i wzruszenia, ale też ogromna próba. Nasza wytrzymałość fizyczna i psychiczna jest wtedy wyjątkowo narażona, a to może odbić się na relacji. Zmęczenie, przeciążenie, hormony, odsunięcie od życia zawodowego – to wszystko powoduje do naszego dotychczasowego układu dochodzi nowa rola – rola rodziców, przede wszystkim matki. To jakby do naszego związku zaprosić dodatkowe osoby. Między partnerami potrafi pojawić się dystans fizyczny, bo mężczyzna chciałby widzieć w swojej żonie w dalszym ciągu kochankę, a nie tylko matkę dziecka. Kobieta, z drugiej strony, odczuwa presję oczekiwań, że podoła wszystkim rolom na tym czasie kluczowe jest wzajemne wsparcie, rozsądny podział obowiązków i zrozumienie. Podarowanie sobie w tym okresie chwili odpoczynku może być najlepszym prezentem dla obojga. Należy dbać o to, by spędzać ze sobą dużo czasu, nie izolować się, bo to kluczowy moment w spajaniu waszych rodzinnych i partnerskich poradniku „Pogotowie Dla Związku” znajdziesz zestaw skutecznych, profesjonalnych porad dla tego przypadku oraz wiele innych cennych rozwiązań na poprawę relacji w małżeństwie, które się dopiero „dociera”.Kryzys w małżeństwie przez teściowąMężowie narzekają na „mamusie”, które przyjeżdżają z kolejną wizytą i mierzą ich surowym wzrokiem. Żony również narzekają na „mamusie”, które wiedzą wszystko najlepiej, pouczają i chcą o wszystkim decydować. Relacje z teściowymi potrafią być wbrew tym stereotypom całkiem udane, ale bywa, że zamieniają się w pierwsze trzeba określić, czy da się coś zrobić, żeby temu zaradzić. Czy można jakoś postawić granice? Nie zapominajcie, że po ślubie to wy jako para jesteście swoją najbliższą rodziną i to sobie nawzajem będziecie w pierwszej kolejności lojalni. Rodziców i teściów nie trzeba odtrącać, ale oni też muszą się przyzwyczaić, że jesteście niezależni. Uprzejma asertywność jest bardzo pojawia się, kiedy jedno z partnerów jest w trudnej lub nawet toksycznej relacji ze swoim rodzicem lub gdy np. teściowa nie chce za nic zaakceptować swojej synowej lub swojego zięcia. W pierwszym wypadku sytuacja jest na tyle poważna, że powinno się rozważyć terapię, która ustawi na nowo (i zdrowo) tę relację. W drugim przypadku – cóż, nie każdy musi się lubić, ale na pewno powinny paść zdecydowane słowa o szacunku do własnego dziecka i do osoby, którą w małżeństwie po 30 latachKryzys w małżeństwie po 20 latach czy 30, a nawet więcej, wiąże się z kolejnymi przemianami. Małżeństwo z 30-letnim stażem to para ludzi, którzy właśnie wypuszczają swoje dzieci z gniazda i muszą się z tym pogodzić; to ludzie, którzy przechodzą na emeryturę i też muszą się z tym nauczyć żyć; to ludzie, którzy mogą też być w coraz gorszej kondycji fizycznej; to też pary, które z jednej strony przywykły do rutyny, z drugiej – są nią podkreślić, że udany związek to ciągła inwestycja. Musimy stale nad nim pracować i nie możemy go zaniedbywać. Jeśli odpuścimy np. na kilka lat, za chwilę może się okazać, że po przeżyciu ze sobą połowy życia, chcemy które po kilkudziesięciu latach przechodzą kryzysy w małżeństwie można poradzić pielęgnowanie bliskości, znalezienie sobie wspólnego hobby, nie unikanie siebie, ale posiadanie również swojej sfery prywatnej, oraz pozytywne nastawienie do przyszłości, która zawsze będzie przynosić coś wieku średniego w małżeństwieKryzys wieku średniego to legendarne określenie na moment w życiu, w którym zarówno kobiety, jak i mężczyzn dopadają objawy depresji, poczucie osamotnienia, żalu w stosunku do przeszłości i pokusa znalezienia sobie skrajnej stan psychiczny, który wyjątkowo może odbić się na małżeństwie. Partnerzy czują się jednocześnie nieatrakcyjni, przytłoczeni upływającym czasem i swoim coraz bardziej zaawansowanym wiekiem, ale też przestają odczuwać więź z małżonkiem/małżonką. Wszystko się namnaża, a w związku atmosfera robi się coraz mniej przyjemna. Przychodzą do głowy szalone pomysły odmładzania się na siłę, ale nie wspólnie z drugą połówką, tylko solo. Pojawia się nawet pokusa zaczęcia wszystkiego od nowa, związania z kimś innym, założenia nowej wszystko to bardzo niebezpieczne dla związku zjawiska i ważne jest, żeby właściwie je rozpoznać i zastanowić się, co się tak naprawdę czuje i dlaczego. Przydatna może się okazać terapia małżeńska, ale nic nie zastąpi naszej pracy nad małżeństwem, która powinna trwać od początku i nie słabnąć, gdy nadchodzi ten krytyczny w małżeństwie: jak przetrwaćNa koniec powiedzmy sobie jeszcze, jak przetrwać kryzys w małżeństwie. Jak go pokonać? Jedni stwierdzą, że lepiej jest przeczekać, bo przyjdą jeszcze lepsze chwile. Inni stwierdzą, że należy od razu działać. Jeszcze inni, że kryzys to tylko sygnał, że należy się rozstać. Co zatem robić?Prawda, jak to zwykle bywa, leży gdzieś po środku. Najważniejsze to, powtórzę, pracować nad związkiem cały czas, również wtedy, gdy jest dobrze, bo to pozwala nam załagodzić efekty ewentualnego kryzysu małżeńskiego. Dzięki temu lepiej się będziemy rozumieć, między nami nie narosną z czasem destrukcyjne napięcia, nie będziemy się od siebie oddalać i będziemy już nauczeni, jak rozwiązywać wspólnie będzie można zacząć działać. Jeśli rozmowy, wspólne spędzanie czasu, odpoczynek, przeorganizowanie obowiązków i próby zbliżenia się do siebie nie przyniosą nam satysfakcji, zawsze możemy spróbować skorzystać z pomocy specjalisty – terapeuty par, który podczas konsultacji pomoże nam zdiagnozować problemy, wskaże możliwe rozwiązania i zada konstruktywne ćwiczenia. Potrzebujesz wsparcia specjalisty? Poznaj najlepszy serwis konsultacji psychologicznych online!Jeśli kryzys spowodowała sytuacja, o której wiadomo, że jest tylko tymczasowa, nie należy też czekać zupełnie biernie i kurczowo tylko trzymać się myśli, że to przecież minie. Trzeba dawać sobie wsparcie i w dalszym ciągu pracować nad komunikacją, w przeciwnym razie problem pozornie przeminie, ale jego negatywne efekty kryzys powoduje, że zaczynamy rozumieć, że po prostu nie było nam ze sobą po drodze. Postrzegamy go jako porażkę, ponieważ nie umieliśmy go przezwyciężyć. Nie powinniśmy jednak mieć do siebie żalu. Związek tworzą zawsze dwie osoby i obie muszą tego chcieć. Zdarzają się błędy, których nie da się być może naprawić, ale z każdego kryzysu mamy szansę wyjść silniejsi i bardziej zakończenie tego wpisu chciałbym przypomnieć ci o poradniku dla par zmagających się z kryzysem w związku „Pogotowie Dla Związku”. Jeśli szukasz rzetelnego opracowania, które odpowie na wszystkie twoje pytania i wątpliwości oraz pokaże ci, co konkretnego możesz zrobić, by naprawić swoje małżeństwo, ten e-book jest właśnie dla ciebie! Jak zażegnać kryzys w związku oraz odbudować uczucie, zaufanie i namiętność między partnerami
George Clooney DEMENTUJE kryzys w małżeństwie (Getty Images) Nie jest tajemnicą, że znanym twarzom najczęściej zależy na tym, by nazwać latorośle jak najoryginalniej.
data publikacji: 15:00, data aktualizacji: 15:16 ten tekst przeczytasz w 4 minuty Zawierając związek małżeński, myślimy o uczuciach i wspólnej przyszłości pełnej uczuć i radości. Niestety nie jesteśmy w stanie zawsze przewidzieć wszystkich wydarzeń, które wpływają na nasze życie. W różnych momentach dotyka nas kryzys w małżeństwie, którego wszyscy chcą uniknąć. Może on doprowadzić do rozpadu związku, ale z drugiej strony także go wzmocnić. Jak poradzić sobie z kryzysem i wyjść z niego obronną ręką? nd3000 / iStock Potrzebujesz porady? Umów e-wizytę 459 lekarzy teraz online Przyczyny kryzysu w małżeństwie Sposoby ratowania związku Przyczyny kryzysu w małżeństwie Do kryzysu w małżeństwie dochodzi w sytuacji, gdy oczekiwania partnerów zaczynają się coraz bardziej różnić. Najczęściej odmienne zdanie pojawia się w sytuacji przełomowej i wyjątkowo problematycznej. Przyczyną kryzysu może być wprowadzenie małżonka do nowej rodziny, na przykład ze względu na sposób bycia, nawyki, obyczaje, tradycje i odmienne wartości, które mogą dzielić. Dochodzi do sytuacji, w której musimy pogodzić swój dotychczasowy świat i przekonania z miłością i lojalnością wobec partnera. To może prowadzić do spięć i kłótni. Partner może oczekiwać innych zachowań bądź kompromisów, co może w nas budzić stres i problem z rozwiązaniem sporu. Inną przyczyną może okazać się urodzenie dziecka. Takie wydarzenie całkowicie odmienia dotychczasowe życie. Zdarza się, że niektórym ciężko się odnaleźć w nowej rzeczywistości i pogodzić z porzuceniem dawnego stylu życia. Szczególnie chodzi o odnalezienie się w nowej roli, poradzenie sobie z presją i odpowiedzialnością. Problemem może być także poziom relacji intymnych po narodzinach potomka. Kolejną z przyczyn jest sposób wychowania dziecka i etapy jego rozwoju. Problematyczne staje się życie, gdy dziecko opuszcza rodzinny dom. Ogólnie można stwierdzić, że przyczyną kryzysu w małżeństwie może stać się każdy ważny i przełomowy moment życia. Takim powodem jest też utrata pracy jednego z partnerów lub plany zawodowe burzące dotychczasowy porządek. Przyczyną kryzysu staje się również remont, przeprowadzka, choroba w rodzinie, śmierć bliskiej osoby, silne i traumatyczne przeżycia lub też zdrada. Sposoby ratowania związku Aby naprawić sytuację w małżeństwie, należy przede wszystkim zastanowić się, co stało się przyczyną problemów. Jest to podstawa naprawy sytuacji i zażegnania kryzysu. Ważne, aby w trakcie trwania problematycznej chwili wspólnie zająć się sprawą, która nas różni. Zdecydowanie pomocne będzie oddzielenie emocji i celu, do którego dążymy, aby zlikwidować kryzys i naprawić relacje między małżonkami. Bazą rozwiązania konfliktowej sytuacji jest spokojna rozmowa i przeanalizowanie przyczyn oraz propozycja zażegnania problemu. W trakcie rozmowy można przedstawić swoją opinię, wyrazić emocje i uczucia oraz swoje potrzeby. Każda ze stron musi dać możliwość na pełne uzewnętrznienie się małżonka. Jest to podstawa do znalezienia rozwiązania i podjęcia próby naprawy relacji. Jeżeli przyczyną kryzysu w małżeństwie jest sposób codziennego funkcjonowania, rutyna lub irytujące nawyki, rozmowa i wszelkie próby wskazania komuś błędnych działań mogą tylko pogorszyć sytuację. Wtedy najskuteczniejsza będzie zmiana zachowań, która może się okazać inspiracją dla drugiej strony. Drobne gesty mogą bardzo poprawić relacje między partnerami. Dzięki temu buduje się zaufanie, podtrzymuje uczucie i zbliża małżonków. Nie można jednak wpaść w pułapkę. Podstawą naprawy relacji jest otwarcie dwóch stron na dialog. Gdy jeden partner będzie oczekiwał zmiany postępowania tylko od drugiej strony, konflikt nie będzie mógł zostać rozwiązany. Zmianę należy zacząć od siebie. Bez tego nie będziemy w stanie pozytywnie podejść do kompromisu. Pamiętajmy, że problemy wynikają z zachowań każdej ze stron, choć proporcje mogą być różne. Zamiast czekać biernie na ruch z drugiej strony, musimy wykazać dobrą wolę i podjąć pewne kroki, pokazać zaangażowanie. Czasami są to proste czynności, które wystarczą na załagodzenie prostych problemów. Może to być kolacja we dwoje, szczególnie po ciąży, gdy życie zmieniło swój rytm, a kobieta mogła przestać czuć się atrakcyjnie. Często problemy powodują drobne sytuacje i zaniedbania, więc po chwili refleksji warto zrobić coś z myślą o drugiej osobie i zapewnić jej miłe chwile. Więzi za każdym razem muszą być odbudowane, bez względu na to, czy małżeństwo trwa kilka lat, czy staż jest zdecydowanie dłuższy. Nie osiągniemy zgody i poprawy relacji, jeżeli nie nauczymy się wybaczać i przyjąć także swojej winy. Skupianie się na przeszłości i negatywnych emocjach nie pomoże, aby budować zdrową relację. Kluczem musi być patrzenie w przyszłość, znalezienie porozumienia, być może wspólnego hobby. Należy pamiętać, że najważniejsza jest szczera rozmowa i uzmysłowienie partnerowi naszego punktu widzenia w atmosferze spokoju i bez zbędnych nerwów. Gdy dobrze ustalimy przyczyny i je zlikwidujemy, możemy naprawić ważną dla nas relację. Potrzebna jest jednak cierpliwość. Ponadto pamiętajmy, że kryzys pojawia się w każdym małżeństwie. Nie powinniśmy z góry zakładać, że z nami jest coś nie tak, takie sytuacje zdarzają się każdemu. Warto, aby na nie reagować i dbać na bieżąco o relację. małżeństwo kryzys w małżeństwie rozwód zdrada narodziny dziecka konflikty kompromis dialog Lekarz: na granicy białoruskiej kryzys się nie skończył, tam cały czas cierpią dorośli i dzieci Gościem programu "Onet Rano." był anestezjolog Jakub Sieczko z grupy "Medycy na granicy". Powiedział, że choć wojna w Ukrainie przykuwa większą uwagę, to kryzys... Jak mądrze pomagać uchodźcom z Ukrainy? Psycholog: człowieka w kryzysie można porównać do papierowej chusteczki Wybuch wojny, bez względu na to, jak byśmy się do niego przygotowywali, zawsze stanowi olbrzymi szok. Doświadczają go teraz Ukraińcy, a nawet, choć w zdecydowanie... Monika Zieleniewska Kryzys wieku średniego. Czym się objawia i jak sobie z nim radzić? Kryzys wieku średniego to zjawisko traktowane zwykle z przymrużeniem oka, temat żartów i ironicznych docinek. Jest on jednak realnym zjawiskiem psychologicznym,... Lekarz z Hajnówki: trudno sobie wyobrazić, co jeszcze może się wydarzyć – Rok temu, po jesiennej fali COVID-19, myślałem, że nic gorszego nie może nas spotkać. Okazało się inaczej. Mamy kolejną fatalną falę pandemii, respiratory... Monika Mikołajska Kryzys na granicy. Polska Misja Medyczna: z niczym podobnym nie mieliśmy w Polsce do czynienia "Wiemy, że migrantom brakuje jedzenia i wody, mamy raporty, że piją brudną wodę z kałuży. Wiemy, że białoruscy funkcjonariusze pozbawiają ich pieniędzy, że są... Monika Mikołajska Wzrastająca liczba zakażeń COVID-19 w czasie kryzysu w służbie zdrowia. Lekarz: czeka nas katastrofa 6 października Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 2 tys. 85 zakażeniach COVID-19. To najwięcej od 20 maja. Liczba jest podobna do tej sprzed roku. Pod koniec... Adrian Dąbek Lekarze patrzą, jak przyjeżdżają kolejne karetki przywożące dzieci. Nie ma dla nich miejsc Agnieszka Mazur-Puchała Ochrona zdrowia na skraju załamania. "280 placówek może zostać zamkniętych" Publicznej służbie zdrowia w Polsce grozi potężny kryzys. Kryzys z przepracowania, niedoinwestowania i ogólnego niezadowolenia personelu z warunków pracy. - Jeśli... Beata Michalik Pandemia koronawirusa sprzyja nałogom, bo potęguje je każdy nowy kryzys [WYJAŚNIAMY] Tuż po złagodzeniu przepisów dotyczących społecznej kwarantanny, które zbiegło się z ciepłą słoneczną pogodą, zapełniły się miejskie tereny zielone, parki i lasy.... Monika Zieleniewska Brexit doprowadzi do kolejnego kryzysu lekowego? Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej nie pozostanie bez wpływu na branżę farmaceutyczną. Kolejny kryzys lekowy w Polsce wisi na włosku. Wszystko zależy... Aleksandra Lipiec
To jedno proste pytanie uratowało moje małżeństwo. Richard Paul Evans, autor popularnych na całym świecie powieści o miłości, płacząc pod prysznicem po kolejnej kłótni z żoną, odkrył, jak zejść z prostej drogi do rozwodu. Wielu ludziom, na pierwszy rzut oka, Richard Paul Evans mógłby się wydawać jednym z 10 oznak, że małżeństwo przeżywa kryzys Nie ma idealnie zgodnych rodzin, ani par jak z obrazka. Prędzej czy później miłość jak z bajki zmienia się w prozę życia. Kiedy pojawi się pierwszy kryzys w małżeństwie, to już kwestia indywidualna, niektórzy mówią, że pierwszy poważny kryzys pojawia się po 3 latach, a później jest już z górki, ale to nie reguła. Regułą za to jest to, że problemy się pojawiają i będą się pojawiały. Jak przetrwać kryzys w małżeństwie, a przede wszystkim, jak go rozpoznać i nie przegapić momentu, w którym da się uratować miłość? Jak rozpoznać kryzys w małżeństwie? Tych sygnałów nie ignoruj! Istnieje wiele różnych problemów, niektóre z nich są chwilowe, inne taki jak kryzys w małżeństwie po urodzeniu dziecka związane są z całkowitą zmianą dotychczasowego życia, a jeszcze inne wynikają z poważnych dysfunkcji rodziny. Oto 10 oznak, że kryzys w małżeństwie to fakt: Osobne życie – masz wrażenie, że oddaliliście się od siebie? Żyjecie razem, pod jednym dachem, ale prowadzicie osobne życia, rzadko się spotykacie, Ty w pracy on/ona w pracy. Gdy przychodzicie do domu zajmujecie się własnymi sprawami, macie osobnych przyjaciół i coraz częściej odnosisz wrażenie, że stajecie się obcymi ludźmi? To oznaka, że przechodzicie poważny kryzys w związku małżeńskim. Brak rozmów lub płytkie rozmowy – kiedy ostatnio rozmawialiście o Waszych pasjach, marzeniach, o rzeczach ważnych, ale niekoniecznie dotyczących spraw bieżących, rodziny, dzieci itd. Często to właśnie z brakiem rozmów pojawia się kryzys w małżeństwie po urodzeniu dziecka, gdyż wszystkie rozmowy i czynności skupiają się na domu i sprawach bieżących, a nie na tym co was interesuje. Brak wspólnych zainteresowań – czasami gdzieś po drodze okazuje się, że nie macie wspólnych tematów. Pasje, które Was łączyły wygasły lub zeszły gdzieś na dalszy plan i coraz częściej spędzacie czas osobno. To poważny znak, że dzieje się źle, a brak pasji może spowodować kryzys nawet w młodym małżeństwie. Mało seksu lub jego brak – seks w związku nie jest najważniejszy i nie powinien stanowić fundamentu rodziny. Niemniej jednak jest ważny, a spadek jakości życia intymnego, malejąca przyjemność, brak aktywności seksualnej itd. mogą być wskaźnikiem, że związek przeżywa kryzys, zwłaszcza jeżeli obniżenie libido nie wynika z przyczyn zdrowotnych. Narzekanie na partnera – jeżeli coraz częściej i coraz intensywniej narzekasz na partnera/partnerkę wśród znajomych, to wiedz, że dzieje się coś niedobrego. Okresowe wyżalenie się przed przyjacielem pomaga pozbyć się negatywnych emocji, jednak jeżeli Twój krytycyzm nieustannie się zwiększa i nie potrafisz mówić już o partnerze w pozytywach, to niestety jest to poważny objaw kryzysu w związku małżeńskim. Brak szacunku – szacunek w związku to podstawa. Można się kłócić, można się nie zgadzać, jednak jeżeli w tym wszystkim zachowane jest poszanowanie dla drugiej osoby, to można przetrwać kryzys w małżeństwie. Objawy takie jak lekceważenie, obwinianie, brak wsparcia, wypominanie, wyzywanie i tym podobne zachowania ranią obie strony i są powodem pogłębiania się negatywnych relacji pomiędzy partnerami. Brak zaufania – aby tworzyć udane małżeństwo musicie sobie ufać. Odrobina zdrowej zazdrości jest motywująca i dobrze działa, jednak przesada, całkowity brak zaufania, próby kontrolowania i ciągła podejrzliwość są oznaką tego, że związek wymaga naprawy. Aby uratować małżeństwo w kryzysie konieczna może być terapia par. Częste kłótnie lub ciche dni – w każdej rodzinie zdarzają się różnice zdań i kłótnie, a sam fakt niezgadzania się nie jest jeszcze oznaką kryzysu. Jednak jeżeli awantury pojawiają się coraz częściej, związane są z krzykami, wyzywaniem się, brakiem szacunku, a nawet przemocą, to oznaka, że w małżeństwie źle się dzieje. Przeciwieństwem są „ciche dni”, czyli okresy, gdy małżonkowie ze sobą nie rozmawiają. To nie wpływa pozytywnie na oczyszczenie atmosfery, a przedłużające się ciche dni mogą być powodem rozłamu rodziny. Nieuczestniczenie we wspólnym życiu – wolisz spędzać czas sam/sama we własnym towarzystwie lub ze znajomymi, a w domu jesteś tylko gościem? Unikasz konfrontacji, nie uczestniczysz w życiu rodziny i chyłkiem przemykasz pomiędzy pokojami? To nie wróży zbyt dobrze. Brak „Kocham Cię” – ostatni zwiastun tego, że pojawił się kryzys w małżeństwie. Drobnostka, ale jakże istotna. Kiedy ostatni raz wyznaliście sobie miłość? Kiedy powiedzieliście sobie „Kocham Cię”? Przetrwać kryzys w małżeństwie – to możliwe Przyjrzyj się uważnie swojemu związkowi. Ile z tych oznak dostrzegasz? Im więcej powyższych przesłanek jest spełnionych, tym problem jest poważniejszy. Należy szybko zareagować, być może uda się jeszcze uratować miłość. Zapraszamy na terapię rodzinną lub terapię par we Wrocławiu w Centrum Psychiatrii i Psychoterapii SUPER-ego. Wspólnie zidentyfikujemy przyczynę problemu i spróbujemy naprawić to, co z pozoru jest nienaprawialne; a jeżeli okaże się, że kryzys w związku małżeńskim zaszedł już za daleko, wskażemy możliwe ścieżki i rozwiązania.
Rozstał się z żoną po 20 latach. To miał być powód. "Próbowałem przezwyciężyć kryzys w małżeństwie, ale dzisiaj rozumiem, że wybór separacji, choć bolesny, nie jest możliwy

I nadszedł ten dzień! Przyszedł na świat nowy człowiek, a Wy zostaliście rodzicami! Dziewięć miesięcy oczekiwań wypełnionych mieszanką radości i niepokoju już za Wami. Maleństwo ma wybrane imię (spieraliście się o nie kilka tygodni) i pierwsze zdjęcia, które telefonicznie obiegły już całą rodzinę i znajomych. W domu czeka stos nowych, upranych i wyprasowanych ciuszków, masa buteleczek, szczoteczek, kremów i trochę kolorowych zabawek, których z dnia na dzień zacznie przybywać wraz z odwiedzającymi Was gośćmi. Maleństwo ma też swoje łóżeczko (tęczowa pościel w urocze misie), ale chwilowo decydujecie się, że będzie spało z wami – tak wygodniej, nie trzeba będzie wstawać do karmienia. Podekscytowani zabieracie się za pierwszą kąpiel (oczywiście wspólnie) i ustalacie, że obowiązkami związanymi z dzieckiem podzielicie się sprawiedliwie – mama karmi, tata zmienia pieluszki. Tak więc jesteście dobrej myśli – przy dobrej współpracy da się to wszystko pogodzić i jeszcze wyspać. W końcu według poradników taki mały człowieczek śpi nawet 18 godzin na dobę, a to pozwoli wam praktycznie nie zmieniać swoich przyzwyczajeń i nie rezygnować z codziennych przyjemności. Wasz związek pozostanie takim, jakim był dotąd. Dodatkowo nawet wzbogacony o wspólną radość z wychowywania dziecka. Tak podobno czasem się zdarza…nie potrafię jednak przywołać z pamięci konkretnego przypadku… Zwykle bowiem przyjście na świat dziecka przewraca małżeński porządek rzeczy do góry nogami. Po pierwsze różne założenia wstępne okazują się nierealne w praktyce. W poradniku wprawdzie nie kłamano pisząc, że noworodek śpi 18 godzin. Zapomniano jednak dodać, że budzi się w tym czasie co kwadrans (to jest jakieś 70 razy!). A wraz z nim rodzice. I że pewnej nocy pojawia się pokusa by nie wywiązać się z wcześniejszych zobowiązań. On myśli - „w końcu ona i tak karmi, więc może też przewinąć”. I usiłuje spać dalej. Ona myśli – „Nie mam siły! Niech się drze!”. I też usiłuje spać dalej. W końcu Ona krzyczy, On krzyczy, a dziecko się drze. Nie śpi nikt. Przyjście na świat dziecka wiąże się ze zmianami, które wcześniej nie były przez małżonków brane pod uwagę. Z tego też względu okres ten uważa się za najpoważniejszy kryzys rozwojowy, przed jakim staje rodzina. Według badań amerykańskich psychoterapeutów dla par Johna i Julie Gottmanów, prawie 70% par skarży się na spadek satysfakcji z małżeństwa w ciągu pierwszych 12 miesięcy po przyjściu na świat pierwszego dziecka. Jest to o tyle ciekawe, że większość par pragnie dziecka – jest ono „owocem miłości” i raczej powinno spajać emocjonalnie małżonków niż odsuwać ich od siebie. Co za tym stoi? Po pierwsze zmienia się definicja MY. Do tej pory byliśmy dla siebie atrakcyjnymi i skupionymi na sobie partnerami. Łączyła nas intymność i wyłączność. Teraz do naszej dwójki wchodzi ONO i energicznie, a właściwie głośno, domaga się, by zwrócić się w pierwszej kolejności ku jego potrzebom. Pierwsze miesiące życia dziecka angażują rodziców, a szczególnie matkę, w sposób całkowity. Z punktu widzenia rozwoju malucha jest to reakcja niezwykle korzystna – tak właśnie ma być, aby dziecko mogło zaspokoić nie tylko potrzeby biologiczne, ale też by rozwijało prawidłowo swoją emocjonalność i umiejętność tworzenia więzi z drugim człowiekiem. To właśnie relacja z matką w pierwszych dwóch latach życia dziecka staje się dla niego matrycą więzi emocjonalnych z innymi ludźmi w życiu dojrzałym. Jak to jednak wpływa na relację pomiędzy małżonkami? Po pierwsze duża koncentracja na dziecku (które przecież nie zawsze jest spokojnym dzieckiem „podręcznikowym”) w ciągu dnia i w nocy powoduje normalne fizyczne i psychiczne zmęczenie. Gdy własne, czasami nawet te podstawowe potrzeby schodzą na drugi plan, trudno być otwartym na potrzeby partnera. Stąd już krok do rozdrażnienia, braku cierpliwości. I nie ma to nic wspólnego z utratą miłości! Wciąż kocham, tylko nie mam czasu ani siły, by ci to odpowiednio pokazać. Absolutna większość rozmów młodych rodziców dotyczy dziecka i spraw z nim związanych. Z perspektywy opiekującej się dzieckiem kobiety trudno wtedy zastanawiać się, jak się dzisiaj czuje mąż, który właśnie ( wrócił z pracy. Czy dobrze mu dziś poszło ważne spotkanie, co zjadł na obiad i jak ma ochotę spędzić resztę dnia, bo przecież jest zmęczony. Raczej mamy nadzieję, że powracający mąż wyręczy nas przy dziecku lub dziarsko włączy się w sprawy domowe. A wieczorny seks? Nawet gdy po okresie połogu oboje już nie mogą się go doczekać może okazać się, że nie przypomina tych wcześniejszych uniesień („poczekaj, chyba się budzi!”). Albo, że „błyskawiczny” 3 minutowy prysznic to co najmniej o 3 minuty za długo – żona zdążyła zasnąć gdy tylko przyłożyła głowę do poduszki. Gdy do tego u kobiety dochodzi niepokój związany z ciałem, jego wyglądem zmienionym przez ciążę, kwestia seksu może zejść na dalszy plan. Priorytety uległy zmianie. I choć dla większości kobiet ta zmiana priorytetów jest czymś zupełnie naturalnym, czymś, co „samo przyszło” i co, mamy nadzieję, wróci do normy, gdy dziecko nieco podrośnie, to perspektywa mężczyzny jest tu zgoła inna. Wielu mężczyzn ma w tym czasie poczucie odsunięcia, „pójścia w odstawkę”. Tęsknią za czasem, gdy byli z żoną tylko dla siebie i ma żąl do partnerki z powodu zaniedbywania jego osoby. Zdarza się, że mąż przeżywa zazdrość wynikająca z przekonania, że dziecko osłabiło uczucia żony do niego, że przestał się liczyć, nie jest już dla niej ważny. Może też odczuwać zazdrość z powodu niezwykłej więzi, jaka zaistniała między matką i niemowlakiem, przyssanym do jej piersi. Tak więc powodem rozczarowań w tym czasie bywa fakt, że wcześniej wypracowane relacje, odpowiednie dla intymnego związku dwóch osób, nie sprawdzają się, gdy rodzina się powiększa. Również samo sprawowanie opieki nad małym dzieckiem może frustrować rodzica, który wziął na siebie to zadanie w pierwszym okresie życia dziecka (wciąż zwykle jest to kobieta, choć sukcesywnie przybywa ojców na tacierzyńskich urlopach). Szczególnie, gdy ambicje lub pasje zawodowe młodych rodziców nie osłabły. Dla wielu matek jest to okres niełatwy, gdyż czują się niedowartościowane faktem, że są jedynie opiekunkami dzieci. Przeżywają to czasem jak uwięzienie, odcięcie od świata. Gdy tymczasem ich mężowie realizują się zawodowo a w związku z tym także i po części towarzysko. Z kolei mężczyzna często nie umie się odnaleźć w nowej roli opiekuna tak małego dziecka. Wielu mężczyzn z utęsknieniem czeka, aż dziecko nieco podrośnie, by móc nawiązać z nim bardziej „dorosły” kontakt – „niech już zacznie coś gadać, chodzić – wtedy już będę wiedział, jak się nim fajnie zająć”. Jest to tym bardziej widoczne, gdy żona nie dopuszcza, by mąż aktywnie opiekował się niemowlakiem, utrudniając nawiązywanie samodzielnego kontaktu z dzieckiem. Wiele z nas kobiet, niestety, chce mieć monopol na ekspercką wiedzę w tych sprawach i uważa, że mężczyzna różne rzeczy po prostu zrobi gorzej. Lub wręcz wietrzy katastrofę, sugerując mężowi, że jest niezdarny i nieodpowiedzialny. „Odejdź, wyśliźnie ci się w kąpieli”, „daj, sama zmierzę temperaturę”, „pamiętaj, kładziesz go do łóżeczka o 12” (powtórzone 5 razy, dla pewności) to teksty, które skutecznie mogą osłabić gotowość mężczyzny do zajmowania się niemowlakiem, a w związku z tym i do budowania z nim głębokiej więzi od samego początku. Doświadczenie pokazuje, że mężczyźni potrafią jednak zadbać o dziecko tak samo skutecznie jak kobiety, choć może nieco inną drogą… Tak więc wiele jest czynników, które sprawiają, że relacja małżeńska narażona jest w tym czasie na spory stres. A mówimy przecież o związku, który był dotąd satysfakcjonujący, bez większych życiowych problemów, a dziecko pojawiło się na wyraźne życzenie małżonków i jest zdrowe. Gdy brakuje tych warunków wstępnych ilość stresu gwałtownie się zwiększa. Czy jednak jesteśmy skazani na kryzys małżeński na tym etapie? Otóż nie. W końcu ponad 30% par nie odczuwa spadku zadowolenia ze związku, a część z nich wręcz doświadcza pogłębienia bliskości. Po drugie – kryzys nie oznacza, że to koniec dla naszego związku. Parom udaje się takie problemy pokonywać i wychodzić z nich zwycięsko. Kryzys związany z narodzinami pierwszego dziecka to naturalne załamanie równowagi rodzinnej związane z wejściem na nowy etap życia. Odnalezienie się w zmienionej rzeczywistości i wypracowanie nowych satysfakcjonujących relacji małżeńskich to ważne zadanie dla partnerów. Popatrzmy, co robią pary, dobrze radzące sobie z kryzysem powiększenia rodziny. Wskazówki dla małżonków z małym dzieckiem 1. Budujcie zażyłość między Wami zanim jeszcze dziecko przyjdzie na świat. Okazuje się, że małżonkowie, którzy się przyjaźnią, lubią i dobrze znają lepiej znoszą wszelkie kryzysy, także i ten. Rozmawiajcie więc dużo o swoich potrzebach, marzeniach, nadziejach i niepokojach. Łatwiej wtedy będzie zrozumieć się i rozmawiać o różniących was kwestiach, gdy przyjdzie stres związany z rodzicielstwem. Wyobrażając sobie rodzicielstwo i dziecko, które ma się narodzić róbcie to ze świadomością, że wiele z Waszych wizji może ulec zmianie, gdy dziecko już przyjdzie na świat. Dobrze jest mieć „z tyłu głowy” gotowość do elastycznego dostosowania się do nowej sytuacji, której teraz nie sposób do końca przewidzieć. 2. Włączajcie mężczyzn w opiekę nad dzieckiem od samego początku. Badania Gottmanów pokazują, że o satysfakcji z tego okresu nie decyduje fakt, czy dziecko ma kolki, czy nie, czy karmi się je piersią, czy butlą ani czy matka pracuje, czy jest na urlopie wychowawczym, tylko to, jak na przejście do fazy rodzicielstwa reaguje mąż. Czy jest w stanie przystosować się do nowych okoliczności razem z żoną (której zwykle to się udaje), czy też został z boku. Gdy tata pielęgnuje dziecko i bawi się z nim od urodzenia (a więc ma szansę je poznać i oswoić), wytwarza się miedzy nimi więź podobna do tej, jaką ma z dzieckiem kobieta. A wtedy rodzice mogą się spotkać na tej samej płaszczyźnie przeżywania rodzicielstwa i nie odsuwać się od siebie. 3. Mama musi czasem odpocząć! I tata też. To bardzo ważne, by mama mogła od czasu do czasu (najlepiej systematycznie) zostać całkowicie wyręczona przez męża w opiece nad dzieckiem. Chodzi o czas, który kobieta spożytkuje na czynności pozadomowe: wyjście samej na zakupy (i nie należy kupować w tym czasie pieluch ani odżywek), profesjonalny masaż czy fryzjer, fitness aby wrócić do formy, spotkanie z przyjaciółką mogą pozwolić odetchnąć i wrócić do domu z dobrą energią. A dla taty to okazja do wzmacniania relacji z dzieckiem i lepszego zrozumienia, z czym na co dzień zmaga się żona. Oprócz takich specjalnych dni warto w tym czasie korzystać z pomocy osób z zewnątrz. Babcie, dziadkowie czy różne ciocie zwykle chętnie zajmą się malcem. Nawet, gdyby mama miała być w tym czasie w domu i jedynie wziąć relaksującą kąpiel, poczytać gazetę czy spokojnie wypić kawę, to już duże odciążenie, które przekłada się na małżeńską satysfakcję. W tym wszystkim pamiętajcie też o potrzebach taty. Wychodzenie do pracy wprawdzie „odświeża” go na sprawy domu, ale też czasem potrzebuje zrobić coś dla siebie samego. 4. Znajdźcie czas tylko dla siebie. Najlepszym wyposażeniem, jakie dziecko może otrzymać, oprócz miłości i szacunku, to dobra, silna więź między rodzicami Dlatego tak ważne jest, by nie zatracić się w rodzicielstwie i by wspólnie dbać o swój związek. Nie trzeba tu dużo. Bardziej chodzi o jakość tej dbałości. Wiele par utrwala rytuał wieczornej rozmowy po położeniu dziecka spać. Niech to będzie codzienne 10 minut, które spędzicie tylko ze sobą, czy to opowiadając sobie dzień, czy ciepło, ale razem milcząc w przytuleniu. Gdy dziecko jest bardzo małe nie oczekujcie od siebie fajerwerków i nie liczcie na niezwykłe atrakcje, bo przeżyjecie rozczarowanie. Gdy da się już zostawić dziecko pod czyjąś opieką, wybierajcie się od czasu do czasu na randki. Zadbajcie, by był w tym właśnie klimat randki! Postarajcie się dla siebie, jak niegdyś. Nawet, gdy i tak będziecie sobie jedynie opowiadać co wasze maleństwo w tym tygodniu zrobiło… Dobrze, by sypialnia była Waszym (i tylko Waszym) azylem. Dziecko może być od początku uczone spać we własnym pokoiku lub w oddzielnym łóżeczku. Albo choć wynoszone „do siebie”, jeśli „nie macie sumienia” oddzielać go od siebie w pierwszym roku życia, szczególnie gdy jest karmione piersią. I koniecznie wynieście telewizor z sypialni! Niech będzie miejscem dla waszej intymności, gotowym na powrót radosnego seksu. 5. Uznajcie, że czas po narodzinach dziecka to czas wyjątkowy. Pary, które dobrze ten czas przechodzą, spotykają się we wspólnym rodzicielstwie. A więc „patrzą w tę samą stronę”. Uznają, że dojrzałe rodzicielstwo wymaga czasowego odłożenia swoich potrzeb na bok i nie cierpią z tego powodu. Rozmawiają jednak o tym, co zrobią, gdy już dziecko podrośnie i wykorzystują różne drobne okazje, by zadbać o swoje potrzeby. Partnerzy potrafią też znaleźć liczne okazję do wzajemnego doceniania się w tej nowej roli. Powiedz mężowi, że widzisz, jak wspaniale umie się zająć dzieckiem, jaki jest twórczy w zabawie z nim. I jak go bardzo potrzebujesz. Powiedz żonie, jaką wydaje ci się czułą matką i jak atrakcyjną kobietą wciąż jest dla ciebie, mimo widocznego zmęczenia. I jak mocno ją kochasz. Fundacja Rozwód? Poczekaj!

W związku z tym nawet w najbardziej udanym małżeństwie pojawiają się różnego rodzaju problemy, a nawet poważne kryzysy. Do kryzysu może dojść na różnych etapach małżeństwa – zarówno kilka miesięcy po ślubie, jak i po kilku czy nawet wielu latach.
Miłość małżeńska nieustannie ewoluuje, wymaga nieustannej pracy, uwagi i troski. To systematyczne działania, które mają na celu pielęgnować wzajemną miłość. Wśród tych aktywności warto wymienić:– pracę nad sobą poprzez wzmacnianie pozytywnych cech– dbanie o siebie, by być atrakcyjnym dla współmałżonka– wypełnianie z miłością codziennych obowiązków – rozwój i pogłębianie cnót, takich jak: cierpliwość, łagodność, mądrość, wyrozumiałość, wspaniałomyślność czy roztropność w podejmowaniu decyzji. Wraz z upływem stażu małżeńskiego miłość będzie przyjmowała inne oblicza, ponieważ etapy życia rodzinnego wiążą się z cyklem życia rodziny. Pierwszego podziału życia rodziny na fazy dokonał już w 1931 roku P. Sorokin, wyróżniając cztery stadia: małżeństwo rozpoczynające niezależną ekonomicznie egzystencję, małżeństwo z jednym lub większą liczbą dzieci, małżeństwo z dorosłymi, niezależnymi dziećmi i wreszcie małżeństwo starzejące się. Klasyczny dziś cykl życia małżeńsko-rodzinnego stworzyła E. Duvall, która scharakteryzowała osiem faz cyklu życia rodziny. Z kolei każdą z tych faz cechują specyficzne zadania rozwojowe1. Nie ulega wątpliwości, że w każdej z tych faz mogą pojawić się kryzysy. Warto zatem przyjrzeć się poszczególnym cyklom, by w porę reagować na pojawiające się trudności i odpowiednio na nie reagować. Faza 1 – Małżeństwo bez dzieci Faza rozpoczyna się ceremonią ślubu. Przed świadkami, rodziną, przyjaciółmi i znajomymi narzeczeni, wypowiadają swoje TAK. Ceremonia ta jest jakby rytuałem przejścia z jednej rodziny do drugiej. Jest wyrazem zakończenia przynależności do rodziny pochodzenia i znakiem tworzenia NOWEJ. Małżonkowie, odtąd stanowią JEDNO. Wnoszą do małżeństwa inne systemy wartości, przekonania, przyzwyczajenia i we wszystkich sferach na drodze porozumienia, wzajemnych ustępstw czy kompromisów powinni ustalić funkcjonowanie, założonej przez siebie rodziny. Warto zaznaczyć, że już w okresie narzeczeństwa młodzi powinni poruszyć kwestię finansów, podziału władzy, sposobów komunikowania się, częstości kontaktów seksualnych czy kontaktów z rodzinami pochodzenia, jak również kwestie związane z wiarą, ilością dzieci i wiele innych tematów. Najczęstsze sytuacje konfliktogenne w tej fazie to:– brak opuszczenia fizycznego i emocjonalnego młodych z rodzicami i rodziców z młodymi ( więcej dowiesz się w artykule Teściowa i teść – jak ich znieść? )– podział władzy / ról (małżeństwo patriarchalne, matriarchalne czy egalitarne?) Faza 2, 3, 4 – rodzina z dziećmi Faza 2 – rodzina wychowująca małe dzieciFaza 3 – rodzina z dzieckiem w wieku przedszkolnymFaza 4 – rodzina z dzieckiem w wieku szkolnym Zadania tych trzech faz są bardzo podobne. Głównym zadaniem jest przystosowanie się małżonków do przyjęcia nowego członka rodziny oraz podział obowiązków dotyczących wychowania. W tej fazie ulegają też zmianie relacje z rodzinami pochodzenia. Należy umożliwić rodzicom pełnienie roli dziadków z jednoczesnym ustaleniem zakresu kompetencji w tej sferze (dziadkowie pozwalają swoim dzieciom pozostawać autorytetem rodzicielskim). Sytuacje konfliktogenne:– rezygnacja z „bycia we dwoje” na rzecz „bycia we troje” (żono nie zaniedbuj męża)– pójście dziecka do przedszkola / szkoły (naturalnemu rozluźnieniu powinna ulec więź pomiędzy matką a dzieckiem)– powrót żony do pracy (kobietom towarzyszy niepokój i niepewność w odniesieniu do dziecka)– zmiany wzorca przystosowania (mąż „oswaja się” z powrotem żony do pracy, następuje nowy podział obowiązków oraz pojawia się tzw. rywalizacyjny niepokój)2. Faza 5 – rodzina z dorastającym dzieckiem / dziećmi Zdarza się, że rodzice nie dostrzegają, że ich dzieci dorośleją. Traktują nastolatka jak pięciolatka, kontrolują, wyręczają. Cały system, który dotychczas funkcjonował musi się zmienić. Rodzice muszą wycofać się z pozycji autorytetu, a granice powinny być bardziej elastyczne. Młody człowiek chce być niezależny, nie tracąc przy tym więzi z rodziną. Rozmowy o seksie czy budzącej się miłości nie mogą być przekładane na później. Niestety wielu rodziców nie poczuwa się do obowiązku rozmawiania na te tematy. Uważają, że jest na to za wcześnie albo że inni powinni to zrobić za nich. Niewątpliwie jest to poważnym błędem wychowawczym, ponieważ to rodzice powinni być pierwszymi edukatorami seksualnymi swoich dzieci. Ważne, aby podczas intymnych rozmów nie doszło do ośmieszenia czy zlekceważenia problemów nastolatka. Podsumowując, młody człowiek bez problemu powinien przejść przez proces usamodzielniania się, a rodzice nie powinni mu tego utrudniać. Mogłoby się wydawać, że są to jedyne trudności w tej fazie cyklu, otóż nie ma nic bardziej mylnego. W tym samym czasie kiedy dojrzewa nastolatek, starzeją się dziadkowie, którzy mogą potrzebować pomocy. Małżonkowie dodatkowo muszą uporać się z faktem, że sami się starzeją i zacząć dostrzegać zmiany zachodzące w nich samych. To wszystko sprawia, że piąta faza cyklu życia rodziny może być wyjątkowo trudna dla wszystkich. Faza 6, 7 – rodzina w stadium pustego gniazda Faza 6 – rodzina z dziećmi opuszczającymi domFaza 7 – stadium pustego gniazda W tej fazie z powrotem mamy do czynienia z diadą małżeńską. Małżonkowie zostają sami. Mają czas na ponowną konsolidację, bliskość i intymność. Jest to czas nowych możliwości, wyzwolenia od obowiązków rodzicielskich czy rodzinnych zobowiązań. Faza 6 i 7 to idealny czas na realizację marzeń małżonków, wspólne podróżowanie czy hobby. Okres ten może być bardzo trudny i może wiązać się z rozpadem rodziny (rozwodem), jeśli przez okres, w którym dzieci mieszkały w domu, została zaniedbana relacja ze współmałżonkiem. Małżonkowie mogą nagle odkryć, że nic ich nie łączy i rozwieść się lub nadmiernie ingerować w życie dorosłe swoich dzieci. Ważne, aby w tym okresie małżonkowie znaleźli cele i wartości na resztę wspólnego życia, przygotowywali się do roli dziadków oraz zmienili relacje ze swoimi dziećmi – odtąd powinni zostać partnerami. Faza 8 – starzejący się rodzice Faza trwa aż do śmierci jednego lub obojga małżonków. Najtrudniejszym zadaniem w tej fazie cyklu jest danie sobie rady, gdy jeden z małżonków odejdzie do wieczności. Z dotychczasowych rozważań można jednoznacznie stwierdzić, że w hierarchii wartości współmałżonek zawsze powinien być na pierwszym miejscu – zawsze przed rodzicami, przed dziećmi, przed pracą zawodową. W przeciwnym razie małżonkowie zaczynają żyć obok siebie, a nie ze sobą. Bycie tylko we dwoje jak przedstawiono na rysunku poniżej ( to najdłuższy okres w całym cyklu rodziny (faza 1,6,7,8). Dzieci są nam dane na pewien czas (faza 2,3,4,5), rodzice odejdą z tego świata, kariera zawodowa zakończy się i przejdziemy na emeryturę. Dlatego tak ważnym i koniecznym jest stały wysiłek i troska, by miłość nie więdła, a rozwijała się. Bowiem zaniedbanie współmałżonka, tej najpiękniejszej i najważniejszej relacji ludzkiej, skutkować może w fazie numer 6 niebezpieczeństwem rozpadu. Fazy cyklu życia rodziny według Przemysław Bratkowski Autor: Barbara Bratkowska 1. Por. I. Namysłowska, Terapia rodzin, Warszawa 1997, Por. Tamże, Data publikacji: 28 sierpień 2019r
Żona: Mój 47-letni mąż po prawie 30 latach związku i 24 latach małżeństwa niespodziewanie wyjawił mi, że kilka tygodni temu zakochał się w koleżance z pracy i teraz nie wie, co
1 2008-10-21 10:04:10 bietka50 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-21 Posty: 23 Wiek: 50 Temat: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa...mój wspaniały mąż się zakochał. Gdyby się puścił z panienką - jakoś bym to przeżyła, ale to jest związek emocjonalny! Piszą i komunikują się na gg i przez sms, maile. Walczyłam 1,5 roku o Niego. Na nic. Ja nadal go kocham, on mnie nie zauważa. Mogłabym czekać długo, ale oszukał mnie, bo patrząc w oczy powiedział, że nie ma tej kobiety. Ale bilingi mówiły co innego. Więc odciął mnie od bilingów, żeby "skończyć z tą patologią zazdrości". A ja przecież walczyłam o godność. Odeszłam 3 tygodnie temu. Teraz jest to co najgorsze. Potwornie tęsknię i boję się o Niego, bo po raz pierwszy od setek lat widziałam Go płaczęcego (pracujemy razem). Mówił zdania przeczące sobie, raz tak, raz tak. Widzę, że jest w koszmarnej kondycji psychicznej. Powiedziałam mu, że moje uczucia do Niego nie zmieniły się, ale w trójkącie żyć nie potrafię i obecność tej kobiety potwornie mnie boli. I że nie zamierzam wracać do Niego na takich ukłądach, jeśli mam być nadal poniżana. Pomijam fakt, że sama jestem w fatalnej kondycji psychicznejMam wsparcie w dorosłych dzieciach, dbam bardzo o to, aby nie popsuły się relacje między ojcem a dziećmi. Ale najbardziej boję się samotności, która pomału daje o sobie znać. Pocieszam się, że przecież i tak byłam samotna, będąc z Nim.. Nie wiem co będzie dalej, On mówi że jestem najważniejszą kobietą Jego życia, ale kontakt z tamtą pewnie utrzymuje.. teraz już nie jestem tego pewna, ale zaufanie chyba straciłam zupełnieCzy i u mnie czas wyleczy rany? 2 Odpowiedź przez un hombre 2008-10-21 10:28:00 Ostatnio edytowany przez un hombre (2008-10-21 10:31:12) un hombre Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-08-28 Posty: 688 Wiek: 30 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa Nie wszystkie rany czas jest w stanie wyleczyc, zle wspomnienia czasem zostaja i w pewnych sytuacjach daja o sobie dobrze i fajnie, ze potrafilas byc silna. Walczylas o mezczyzne, zrobilas co moglas - tyle. On wybral inna droge, jego problem, jego strata. Wolal zaprzepascic lata wspolnego bycia z toba na rzecz jakiegos zauroczenia do niewiadomo jakiej sie czy nawet jesli by przyszedl do Ciebie na kolanach i blagal o wybaczenie, to czy mialoby sens dac mu kolejna szanse... Przez roku Cie oklamywal i ciagnal to wszystko i nagle, jak odeszlas, uswiadomil sobie co nie chodzi o druga szanse, bo drugich szans mial co nie miara przez roku, ale z nich nie sie dobrze, ktora droge chcesz wybrac. 30 lat bycia razem to duzo, to wiecej jak polowa Twojego zycia. To zostawia slad na psychice i ma ogromny wplyw na czlowieka. Ale moze warto sprobowac rozpoczac kolejny rozdzial?Dzieci dorosle, odchowane. Moze czas poszalec? "Milsza mi niebezpieczna wolnosc, niz bezpieczna niewola." 3 Odpowiedź przez bietka50 2008-10-21 10:46:24 bietka50 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-21 Posty: 23 Wiek: 50 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaDzieki wielkie za odpowiedż. Myślisz, że można jeszcze szaleć, mając 50 lat? Nie jestem typem "kuguara" barowego, co poluje na facetów, ba, mam nawet jakiś uraz ostatnio...Owszem, wyglądam świetnie, jestem zadbana, ale czy to wszystko jest ważne? Jestem potwornie samotna, szukam sobie zajęć, interesuje mnie dobra muzyka, więc zapisałam się do dobrego chóru i świetnie się tam czuję, ale mam w sobie coś takiego, co nakazuje mi kogoś pielęgnować, kogoś doglądąą, komuś dogadzać...myslałam że tak jest, a Jemu widać na tym wcale nie zależało. Dopadł Go banał (młodsza o 20 lat) a wcześniej pasja - w Jego przypadku nałóg - nurkowanie. Uprawia ten sport wszędzie i o każdej porze, nawet kosztem mojej pracy. I ja bym to wytrzymała, mogłam z Nim nawet pod mostem mieszkać, ale we dwoje...Czy kiedyś wrócę? Nie wiem. Na pewno nie na tych samych warunkach. Postanowiłam szanować siebie przede wszystkim, bo wiem, że wtedy inni też będą mnie szanować. Mój Boże, jak to wszystko się łatwo pisze, jak trudno to wszystko wcielić w życie, dopiero teraz wiem, jak Cierpi osoba zdradzana..."tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono" 4 Odpowiedź przez vika 2008-10-22 18:21:09 vika Zbanowany Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaBietko - mężczyźni już tak mają , chciałoby się napisać. Będąc w wieku średnim dopada ich ten tzw kryzys i na siłę próbują się jeszcze wykazać ! Ale oczywiście - kiedy coś takiego nas spotyka to załamka . Bardzo Ci współczuję, ale widzę, że jesteś silną kobietą i dasz sobie radę. Jasne ,ze będzie smutno, jasne ,ze przyjdą takie noce ,ze popłaczesz sobie w poduszkę, ale przecież, to jeszcze nie koniec ... jeżeli dasz radę mu wybaczyć to muzę jeszcze nie wszystko stracone ? Niech pożyje trochę sam, niech zobaczy jak to jest bez Ciebie, niech go w końcu ta dwudziestka zostawi i wtedy wróci do Ciebie jak psiak ! Coś podobnego wydarzyło się kiedyś w małżeństwie moich rodziców. Nie minęły dwa miesiące jak mama zostawiła tatę po zdradzie i wrócił ... zraniony, zostawiony i finansowo ogołocony Minęło 10 lat i razem. Mama - z bólem- ale wybaczyła i myślę, że są szczęśliwi ... Tata też stał się jakiś lepszy dla mamy. czasem kupi kwiat alb ją gdzieś weźmie bo wie ,ze to co jej kiedyś zrobił musi teraz odpokutować ... Także głowa do góry. Trzymam kciuki, żeby było dobrze ! 5 Odpowiedź przez ATKA 333 2008-10-22 18:43:45 ATKA 333 Woman In Red Nieaktywny Zawód: pielęgniarka Zarejestrowany: 2008-10-04 Posty: 249 Wiek: 38 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaBietka....Podjęłaś bardzo rozsądną decyzję.....W tej chwili są emocje....świeże rany....Daj sobie trochę czasu....I jemu również...Może zrozumie co dla niego ważne.... 6 Odpowiedź przez bietka50 2008-10-22 19:46:15 bietka50 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-21 Posty: 23 Wiek: 50 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaDziekuję Wam wszystkim! Dzisiaj z Nim rozmawiałam, mówi że "umiera powoli" ale takiej silnej kobiety jaką się okazałam to on chyba nie chce. Pewnie, młoda patrzyła na niego jak w obraz, tymbardziej, że na odległość łatwo jest kochać. Jak się jest razem, wtedy przychodzi proza życia, są katary, humory, złe dni, radości i smutki. I trzeba umieć z tymi zaletami i wadami żyć. Ale do tego trzeba odpowiedzialności za związek. Teraz dowiedziałam się niemalże, że od początku nasz związek był nietrafiony. A przecież ja zawsze taka byłam jak teraz, co sam przyznał. Z taką brał to sobie myślę, że on chyba mógłby być ze mną tylko dla wygody, bo obawia się że nic mu się już dobrego nie trafi. A ja chcę kochać i byc kochaną! I tego chyba już po Nim spodziewać sie nie mogę. Póki co, On nie zamierza się zmienić, a swoją zdradę tłumaczy moim postępowaniem przez wszystkie lata. Jak rodzic, który bije dziecko i mówi - "zobacz do czego mnie doprowadziłeś"Postawiłam mu warunki na przyszłość - definitywny koniec kontaktów z tamtą kobietą, obowiązkowa wizyta u psychologa dla nas obojga i szczerość bezwzględna. Tylko czy ja mu jeszcze uwierzę? Póki co, nie jestem gotowa znów Mu zaufać. Tylko jak sobie radzić z tym uczuciem, które we mnie tkwi? 7 Odpowiedź przez Verissimo 2008-10-22 23:02:15 Verissimo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-06-09 Posty: 1,784 Wiek: 28 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaA jak on odpowiedział na twoje jeszcze jedno mając bilingi miałaś numer nie myśllałaś aby z nią porozmawiac , ja rozmawiałam z kobieta która chciała rozbic moją rodzine i pomogło nie ze względu na to że ona zrozumiała tylko po tym zaczeła naciskac na mojego męża aby odszedł i to ją zniszczyło. 8 Odpowiedź przez bietka50 2008-10-23 08:19:11 bietka50 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-21 Posty: 23 Wiek: 50 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaJeden raz zadzwoniłam do niej. To było na początku maja. Prawdę mówiąc to byl monolog. Ja bardzo grzecznie prosiłam, żeby dała nam spokój, że życzę jej dobrze i żeby się zajęła swoją rodziną i swoimi sprawami. Popłakała się, powiedziała tylko -przepraszam panią-...a poza tym w słuchawce była cisza. Teraz wiem, że On to ciągnął. W tej ostatniej rozmowie też usłyszałam, że ona go nie chce, więc sprawa jest jasna, -ona mnie nie chce, to może jednak wrócę do żony?- Oszukał mnie. Prosto w oczy mówił, że ten kontakt całkowicie jest skończony, a tak naprawdę błągał ją o jakieś szanse, o czym dowiedziałam się między wierszami. Ale dowiedziałam się też, że codziennie umiera, że bardzo za mną tęskni (pisząc dalej sms-y do niej, "ale 1-2 dziennie, co to jest"-powiedział). Przemyślałam sobie tę roizmowę i jestem przekonana, że on mnie szantażuje emocjonalnie. Wie, że moje uczucia trwają i tak sobie ze mną pogrywa, żeby mnie zmiękczyć. Nie jestem mściwa, nie odgrywam sie na nim, ale po tej rozmowie i przemyśleniach czuję się jeszcze gorzej. Jestem wręcz pewna, że znów mi obieca koniec kontaktu i znów będzie mnie oszukiwał. Rzygać mi się chce! Sorry, ale jestem wściekła na siebie, że pozwoliłam się zmanipulować tą gadaniną i przez moment znów miałam nadzieję. Koniec z tymi rozmowami. To mnie wykończa. Może jak zobaczyłabym 3 miesiące bilingów bez niej, to może bym uwierzyła, ...ale..ale On jest doskonały w posługiwaniu się netem i komputerem. Znajdzie obejście, będzie pisał przez bramkę, wysyłał maile... Nie! Nie umiem mu teraz uwierzyć i chyba nigdy już nie będę w stanie. Tak to czuję teraz. Czy to jest chorobliwa zazdrość, jak On mówi, czy moja walka o godność -( tak ja uważam). Psycholog jest mu niezbędny i nie popuszczę ani na krok. Nie pozwolę, aby dać się skrzywdzić jeszcze raz, bo nie wiem czy kolejny raz nie byłby ciosem śmiertelnym dla mnie. 9 Odpowiedź przez Jeanne 2008-10-23 10:07:12 Jeanne Zbanowany Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaCzytając ten wątek nic innego do głowy nie przychodzi jak to , że Twój mąż ma poważny problem " wieku przejściowego".Sprawia wrażenie kogoś , kto ma zaburzone poczucie własnej sobie młodszą od siebie kobietę , próbował podbudować sobie własne ego , udowodnić sobie i innym ,że jeszcze jest 100 % facetem , może się podobać silną kobietą , bardzo inteligentną , znasz swoją wartość , jednak myślę , że Twój mąż chciałby , żebyś czasami była słaba , bezbronną kobietką, przy której mógłby się wykazać swoją uważam , że pomoc psychologa by się tutaj przydała , bo czy gra jest warta świeczki ? Ruinować po 30 latach to wszystko , co się razem budowało ? Wiem , że niełatwo będzie o tym wszystkim zapomnieć , raz zawiedzione zaufanie nie tak łatwo kiedyś....Gdy nic złego się nie wydarzy ...Trochę się pogubił w tym wszystkim Twój małżonek , chyba zaczął rozumieć , że nie jest taki cwany , za jakiego się , że powinnaś odpocząć od tych wszystkich złych emocji , które Cię zjadają od trochę o sobie na odrobinę słabości , zajmij się coś , na co do tej pory nie miałaś czasu: przeczytaj fajną książkę , zajmij się ogrodem , idz do fryzjera , kosmetyczki ( Boże , ta metoda jest stara jak świat , a jaka skuteczna), poczuj się zadbaną , piękna kobietą , która też może się patrzeć jak Twój mąż będzie przychodził do Ciebie na kolanach i prosił o mądra kobieta będziesz wiedziała co robić. 10 Odpowiedź przez Balladyna 2008-10-23 10:37:27 Balladyna 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-09-19 Posty: 483 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaWygląda na to, że jeśli Twój mąż nadal będzie postępował w tak kretyński i do tego dwulicowy sposób, to zupełnie stracisz do niego szacunek i to Ty nie będziesz chciała, by do Ciebie wrócił. Lepiej, żeby oprzytomniał i pojął, że to on spowodował kryzys i będzie musiał zaakceptować Twoje warunki i ciężko pracować na odbudowę zaufania. Gdyby był zdecydowany na naprawę małżeństwa - na pewno byś to czuła, wiedziałabyś, że ma szczere intencje i pragnie Ci wynagrodzić krzywdę jaką Ci wyrządził. Ale wyglada na to, że on stara się "przeczekać" i do wyjasnienia rozwoju sytuacji z "tą trzecią" utrzymać Cię w odwodzie. Może źle odczytałam podawane w Twoich postach informacje, ale niestety, dla mnie taki mają wydźwięk - bietko50 - zachowaj nieufność, bo jakaś nieszczerość i taka lepka,brzydka słabość charakteru teraz objawiły się u Twojego męża. 11 Odpowiedź przez bietka50 2008-10-23 10:38:09 bietka50 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-21 Posty: 23 Wiek: 50 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaDzięki wielkie JeanneCo do powrtotu na kolanach, powiem szczerze - nie wierzę. Fryzjer, kosmetyczka, manikirzystka - to mam w pełni opanowane. Mam pracę dzieki Bogu i to mnie trzyma przy życiu i jest to o tyle fantastyczne, że muszę wyjść z domu i muszę być zadbana. Ale On mnie "nie widzi", nie zauważa! Ostatnio podkreślał, że jestem jedyną kobietą, do której nie czuje pociągu, bo jestem taka dostępna. I nie wie czy jeszcze kiedys bedzie chciał ze mną być, musi - jak mówi- nabrać dystansu. Po czym mówi, że bardzo cierpi, wszystko mu mnie przypomina, każdy sprzęt.... I tym mnie dobija! To uważam za szantaż emocjonmalny. Nie radzę sobie z tym w swojej samotni. Moja rana jest cały czas otwarta i nie może się zabliźnić, a ja swoim rozmyslaniem jeszcze ja sobie rozdrapuję. Czy i w moim przypadku czas okaże się najlepszym lekarstwem? 12 Odpowiedź przez bietka50 2008-10-23 10:39:54 bietka50 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-21 Posty: 23 Wiek: 50 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaOxyewa!Jakbyś mi to z ust wyjęła. Dokładnie tak to czuję, Zostałam w odwodzie, jak z tamtą nic nie wyjdzie! 13 Odpowiedź przez un hombre 2008-10-23 10:59:51 Ostatnio edytowany przez un hombre (2008-10-23 11:00:09) un hombre Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-08-28 Posty: 688 Wiek: 30 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa Ja cie krece, nie pociaga go to, ze jestes tak "dostepna".A co, po latach malzenstwa masz byc niedostepna? Zabawa w kotka i myszke? Owszem, to moze byc fajne i ciekawe jako urozmaicenie sobie igraszek, ale na litosc boska. On rzeczywiscie ma jakis kryzys wieku ze znajdzie sobie mlodsza i co? Ona tez sobie kiedys dziadka na mlodszego wymieni Powiedz mu, zeby podjal meska decyzje i ewentualnie daj mu na to troche tego czasu badz calkowicie niedostepna i obojetna na niego! "Milsza mi niebezpieczna wolnosc, niz bezpieczna niewola." 14 Odpowiedź przez Jeanne 2008-10-23 11:07:34 Jeanne Zbanowany Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwabietka50 wyobrażam sobie , jak fatalnie musisz się teraz czuć...Nie chciałabym usłyszeć od swego męża po kilkunastu latach wspólnego pożycia , że jestem jedyna kobieta , która go... nie pociąga Chyba straciłabym ochotę na walkę o niego , co pewnie nie zmieniłoby faktu , że gdzieś w środku nadal byłby dla mnie kimś bliskim , by mi było czasu i życia na zamartwianie się , analizowanie całego , wspólnego życia , zadręczanie się ...Skoro jesteś dla niego nieatrakcyjna i niepociągająca , bo jak- to określił Twój mąż - jesteś taka dostępna , to może zacznij nią nie niedostępna, nieprzewidywalna , być nieprzewidywalna , pewna siebie , pokaż mu , że może dla niego nie jesteś seksowna , ale tak właśnie się czujesz! Jesteś atrakcyjna , pociągająca , intrygująca !Jest taka prawidłowość , że jeśli sami uważamy się za atrakcyjnych ludzi , to inni tak samo nas mąż musi się przekonać , że nie może złapać dwóch srok za tej pory prowadził wygodna życie u boku dwóch kobie: z jednej strony czerpał przyjemności związane z podbudowa własnego , męskiego ego , a z drugiej ciepła , stabilności , własnego miejsca , codziennego obiadku , przytulnego łóżka do wyspania się , takiej przystani , do której może zawsze to : myśliwy" , nie lubi jak mu się zdobycz wymyka z jak się zorientuje , że Cię traci na dobre i , że nie jest Ci z tego powodu tak bardzo żle , to może przejrzy na oczy i zauważy , co traci i sam zacznie walczyć o Ciebie i Wasze małżeństwo 15 Odpowiedź przez bietka50 2008-10-25 08:16:50 bietka50 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-21 Posty: 23 Wiek: 50 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaWszystko to co piszesz Jeanne post wyżej jest jak najbardziej trafnem ale chyba nie w odniesieniu do mojego małżonka. Wczoraj miałam wprzykład wyjątkowej agresji, zwalenia całej winy za ten związek - na mnie. Przyjaciele się odwrócili - bo ja ich tak nastawiłam. Dzieci ostatnio nie piszą - żle je wychowałam. On jest niewinny. Tyle jadu wczoraj wysłuchałam, że chyba nie chcę Go nawet na kolanach. Czyzbyśmy weszli w etap nienawiści? Oby nie. Prowadzimy wspólną firmę, która nas żywi, ale zaczynam się zastanawiać, co to będzie dalej, jak nasi pracownicy bedą przychodzic do naszego biura na kolejne odcinki "kabaretu", a nie daj Boże trafią na taki spektakl nasi ochotę uciec na koniec świata. Na dodatek moja teściowa, aby mnie pocieszyć, powiedziała - jeszcze sobie kogoś znajdziesz. Czyźby nikomu nie zależało na tym związku tylko mnie? 16 Odpowiedź przez Jeanne 2008-10-27 09:15:24 Jeanne Zbanowany Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwabietka50 ,. widzę , że Twój mąż już całkiem na głowę tej pory myślałam , że starość jest najgorsza , a tu proszę Faceci potrafią być bardziej upierdliwi dużo , dużo , ja myślę , że on zdaje sobie sprawę ze swojego błędu i głupoty , to dlatego teraz za wszelką cenę stara się obarczyć całą winą za wszystko , co dzieje się żle w Waszym życiu Ciebie, licząc na to , że w to uwierzysz i spokorniejesz , a on zagłuszy w sobie tym sposobem własne poczucie faceci dojrzewają tylko do 3 roku życia , a póżniej to już tylko widać niektórzy całkiem rozum tracą i nie wiadomo tak naprawdę , czy za ten stan winić rozum , czy nich liczy się na pewnym etapie ich życia TU I ważne jest , czy ta nowa siksa , która sprawia , że facet czuje się jak naćpany i przestaje być odpowiedzialny za to , co wartościowe i ważne , w przyszłości zechce mu podać chociaż szklankę wody w chorobie, albo umyć tyłek jak nie będzie w stanie już nawet wstać z wtedy przychodzi refleksja i pokora , dopiero wtedy delikwent sobie przypomina o żonie , jak bardzo ja kocha , jak bardzo jest dla niego straszne , że człowiekowi dopiero rozum przychodzi w ekstremalnych , życze Ci , żeby Twój mąż odzyskał rozum i rozsądek w porę , zanim nie będzie za zachować spokój , kiedy on będzie próbował Cie jego pretensje , agresję, próby zwalenia winy za wszystko na mu odczuć , że nie czujesz się za nic spokojem dasz mu odczuć , że to Ty jesteś górą, że to Ty masz , że często tak jest , że słuchając w milczeniu tego , co rzekomo ma nam do zarzucenia ta druga strona , mówimy tej drugiej stronie dużo więcej, zaprzeczamy jego teoriom , bo ona tak naprawdę nie wie , co mamy na myśli i to jest dla nas Ci , nerwy tutaj nic nie , może właśnie totalna olewka z Twojej strony , spokój i opanowanie zdziałaja więcej dobrego w tej mąż nie jest chory , tylko głupi , więc nie musisz się nad nim sobie swoje i nie skracaj sobie życia jego fanaberiami i zadręczaniem Ci znowu zacznie robić awantury i sceny w pracy klientach czy pracownikach , Ty zachowaj spokój i daj się chce , to niech sam robi z siebie błazna patrz na niego tylko z 17 Odpowiedź przez bietka50 2008-10-27 09:36:53 bietka50 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-21 Posty: 23 Wiek: 50 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaI tak zamierzam! Dziękuję Ci bardzo. Utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że robię dobrze. Zamierzam Go olewać. Zobaczymy co z tego 18 Odpowiedź przez bietka50 2008-10-28 23:58:29 bietka50 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-21 Posty: 23 Wiek: 50 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaDziewczyny! Znacie przypadki, że rozum takiemu wróci? Chciałabym się pozbyć ewentualnych złudzeń... 19 Odpowiedź przez Verissimo 2008-10-29 01:45:06 Verissimo Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-06-09 Posty: 1,784 Wiek: 28 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwatak bietka50 są tacty co po solidnym kopie w d..... dochodzą do normalności 20 Odpowiedź przez Balladyna 2008-10-29 10:29:40 Ostatnio edytowany przez Balladyna (2009-10-16 11:45:26) Balladyna 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-09-19 Posty: 483 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaTak, w ubiegłym roku okazało się, że nienagannie dotąd prowadzący się mąż mojej koleżanki ma romans. . 21 Odpowiedź przez bietka50 2008-11-07 10:40:58 bietka50 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-21 Posty: 23 Wiek: 50 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwawiecie co? Od wczoraj cos we mnie pękło. Ja chyba już nie chcę, żeby on wrócił. Czytałam wątek puk-puk i utwierdziłam sie w przekonaniu, że ufać yo ja mu juz nie mogę. Jaką mam pewność że nie zrobi tego ponownie? Skoro raz się zdarzyło? Żeby chociaż odrobinę skruchy pokazał, a on mówi, że nigdy jej nie zapomni (to podobno skończone)... to ja mam żyć z facetem, który inną pielęgnuje w sercu? Chyba bardziej sobie jednak cenię swoją godność. I nie wyobrażam sobie, że za 10 lat, jak prawdziwa starość go dopadnie, wróci z podkulonym ogonem, i co? wtedy będzie potrzebował opieki? Chyba mam tego dość. Co o tym sądzicie? 22 Odpowiedź przez Danusia 2008-11-07 11:00:37 Danusia Zbanowany Nieaktywny Zawód: księgowa Zarejestrowany: 2008-09-25 Posty: 3,229 Wiek: 51 lat Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwabiedka50......... no kochana.......... graba,szacuneczek......... dzielna dziewczynka!!! 23 Odpowiedź przez +i- 2008-11-07 11:08:02 +i- Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-11-06 Posty: 11 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa bietka50 napisał/a:wiecie co? Od wczoraj cos we mnie pękło. Ja chyba już nie chcę, żeby on wrócił. Czytałam wątek puk-puk i utwierdziłam sie w przekonaniu, że ufać yo ja mu juz nie mogę. Jaką mam pewność że nie zrobi tego ponownie? Skoro raz się zdarzyło? Żeby chociaż odrobinę skruchy pokazał, a on mówi, że nigdy jej nie zapomni (to podobno skończone)... to ja mam żyć z facetem, który inną pielęgnuje w sercu? Chyba bardziej sobie jednak cenię swoją godność. I nie wyobrażam sobie, że za 10 lat, jak prawdziwa starość go dopadnie, wróci z podkulonym ogonem, i co? wtedy będzie potrzebował opieki? Chyba mam tego dość. Co o tym sądzicie?będzie wracał i to nie raz, w każdym bądź razie będzie próbował. 24 Odpowiedź przez Jeanne 2008-11-07 11:09:03 Jeanne Zbanowany Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa bietka50 napisał/a:I nie wyobrażam sobie, że za 10 lat, jak prawdziwa starość go dopadnie, wróci z podkulonym ogonem, i co? wtedy będzie potrzebował opieki? Chyba mam tego dość. Co o tym sądzicie?A będziesz miała wtedy satysfakcje ? 25 Odpowiedź przez Danusia 2008-11-07 11:46:21 Danusia Zbanowany Nieaktywny Zawód: księgowa Zarejestrowany: 2008-09-25 Posty: 3,229 Wiek: 51 lat Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaJeanne..... czy satysfakcja to nie za mało? Oni przeważnie chcą wracać i to z pobudek ,o których pisała Kto Cie lepiej "obsłuży" , przygarnie jak nie stara- i to niekoniecznie wiekiem-żona?.A Kto załata tę niewidoczną ranę w sercu,ktora powstała ,gdy mąż z podniesioną kitą latał po okolicy- czując się królem życia?????? Bietka ma teraz okazję pokazać draniowi - co stracił. Zadbaj o siebie skarbie- by mężusiowi gały wyszły z wrażenia!! A co........ niech ma. 26 Odpowiedź przez Jeanne 2008-11-07 11:50:39 Jeanne Zbanowany Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaDanusia , ja właśnie dlatego zapytałam , czy będzie miała satysfakcje gdy on kiedyś przyjdzie na kolanach z mina jak zbity jeśli chociaż to jej wynagrodzi te chwile upokorzenia jakie zgotował jej mąż , to niech go oleje , pozwoli , żeby ta siksa go wycyckała do spodu , wykorzystała i....zostawiła na popieram to co napisałaś 27 Odpowiedź przez bietka50 2008-11-08 08:58:37 bietka50 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-21 Posty: 23 Wiek: 50 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwasatysfakcję? Jeanne, nie o satysfakcję mi chodzi! Jaką mogę mieć satysfakcję po takiej porażce? Póki co zrobił wszystko, żeby zabić we mnie uczucie. Nie walczy o mnie wogóle, ba, nawet pielęgnuje we mnie poczucie winy - "zobacz, jaki musiałem być nieszczęśliwy, skoro doszło do tego, że cie zdradziłem" Czas naprawdę robi swoje! Nie jestem mściwa, nie życzę mu źle, to nie tak. Najbardziej bym chciała, aby był szczęśliwy beze mnie, i, możecie nie wierzyć, ale ciągle mu to powtarzam ostatnio. Nikt nie przewidzi, co się stanie za 10 lat, ale na chwilę obecną, nie widzę żadnej mozliwości wspólnej drogi. Wiele jego decyzji akceptowałam, bo robiłam czasem coś wbrew sobie myśląc, że robię to dla osoby najważniejszej w moim życiu. Z ukochanym można nawet pod mostem mieszkać. Swoim postepowaniem w ostatnim czasie zmienił całkowicie moje nastawienie do tego związku. Może miał rację mówiąc, że nigdy nie powinniśmy brać ślubu? Chociaż brzmi to okrutnie, bo oznacza, że nigdy nie byłam dla niego ważna i po prostu się pomylił.... 28 Odpowiedź przez Jeanne 2008-11-08 14:59:38 Jeanne Zbanowany Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwabietka50 , tak się zastanawiam , jak to było kiedy się poznaliście, póżniej jak braliście ślub....Dlaczego Twój mąż twierdzi ,że nie powinniście go brać ? Dlaczego się na niego zdecydował , skoro uważa , że nigdy nie był z Tobą szczęśliwy ? ... 29 Odpowiedź przez bietka50 2008-11-09 00:49:08 bietka50 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-21 Posty: 23 Wiek: 50 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwano to dla mnie jest raczej jasme... nowa fascynacja, inna niż przewidywalna żona,... tylko od święta, więc zawsze miła, bo kłopotami go nie obarcza, ...młodsza, więc patrzy na starszego jak w obraz i spija słowa z jego ust (przypuszczam, że miała niezbyt dobry kontakt z ojcem)jak w tym kawale - mąż patrzy na swoją piekną zonę i mówi-ech, żebys Ty jeszcze obca była - a gada bzdury, żeby mi dokuczyć, bo sam sobie z tym problemem nie radzi i najłatwiej mu zwalić całą winę na mnie, -jakie to wygodne...on taki biedny, a ja taka niedobra byłam, że on musiał sobie kochankę znależć...wiem, sarkazm przeze mnie przemawia, ale teraz to ja jestem na niego wściekłą, bo rozwalił całą rodzinę. Co z tego, że dzieci są już dorosłe i mieszkają daleko? To są jednak nasze dzieci i chciałyby wracać do rodzinnego domu w którym zawsze czuły się jak dzieci, a teraz tego domu nie ma, bo tatusiowi jeszcze miesiąc przed tym jak oszalał w sposób okrutny krytykował takie postępowanie u innych. Szczyt hipokryzji!Zdradził sam siebie, swoje zasady, swoje kanony którymi zaraził syna. I to syn ma do niego większy żal niż córka, bo, jak twierdzi - runęło wszystko to, co ojciec mu przekazywał latami - odpowiedzialność, sztuka kompromisu, pielęgnowanie pewnych wartości moralnych. To wszystko teraz dla niego to czcze słowa. I oboje są zawiedzeni. On - bo zdradził swoje zasady, syn - bo ojciec okazał się zakłamanym draniem. Tak to widzę. 30 Odpowiedź przez inna 2008-11-11 14:34:54 inna Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-06 Posty: 71 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa witaj bietko50,przeczytałam twoje posty i muszę Ci powiedzieć,że moi rodzice byli w bardzo podobnej sytuacji jednak mama postanowiła dać ojcu jedną szansę przez wzgląd na te wszystkie lata razem spędzone... nie patrzyła na dzieci-bo jesteśmy już dorosłe, myślała o sobie... długo myślała i po roku separacji pozwoliła ojcu wrócić... z początku nie potrafiłam tego zrozumieć,byłam na niego wściekła i nie potrafiłam spojrzeć na to oczami mamy,ale przez ogromny szacunek i miłość do niej też dałam mu drugą szansę,choć nie było już parę lat od tamtej sytuacji i choć ja nadal z podejrzeniem reaguję na sygnał wiadomości sms telefonu ojca spoglądam na mamę pełną spokoju i ...też się uspokajam, ona mu wybaczyła i udało się im od początku zbudować swoje małżeństwo, zupełnie inne niż było wcześniej. Wiem że ojciec cholernie się starał i będzie pewnie zawsze, ale mama jest szczęśliwa i on też a to jest najważniejszemoja mama tłumacząc swoją decyzje powiedziała "kiedy człowiek upada trzeba umieć podać mu rękę żeby wstał, kiedy się go bardzo kocha"ojciec docenił jej miłość a dla mnie mama jest najwspanialszym człowiekiem na świecieserdecznie pozdrawiam Anioły nie upadają nigdy... 31 Odpowiedź przez bietka50 2008-11-11 19:43:00 bietka50 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-21 Posty: 23 Wiek: 50 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaRozumiem i podziwiam Twoją mamę. U nas jest trochę inaczej. Mój mąż jest za dumny na to, żeby przeprosić i uznać swój błąd, dlatego nie widzę możliwości powrotu. Ja nic złego nie zrobiłam, żeby go przepraszać, a on nie potrafi. Dopoki nie umiemy normalnie rozmawiać, dopóki nie ma czułości z jego strony, dopóki nie zdaje sobie sprawy, jakie piekło mi zgotował - nie mamy szansy na wspólne życie. 32 Odpowiedź przez bietka50 2008-11-20 19:20:27 bietka50 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-21 Posty: 23 Wiek: 50 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa.....no i się narobiło! Mój szaleniec chce mnie z powrotem! I co ja mam zrobić? Jutro wyjeżdżam ma tygodniowy wypoczynek, więc mam czas do namysłu. Nie jestem chyba na to gotowa, chociaż nie ukrywam, że czekałam na to. Większym problemem niż wybaczenie, będzie dla mnie zmiana pewnych norm w naszym ewentualnym związku, bo tak jak dawniej, to ja juz nie chcę żyć. Bardzo dużo mnie nauczyło dwimiesięczne życie w samotności, przekonałam się, że daję sobie świetnie radę, w przeciwieństwie do Niego. Nadal jest to jedyny facet, który mnie kręci. Pewnie sie zdecyduję, chociaż wiem, że kolejne uderzenie może być śmiertelne, ale miłość jest szalona i ślepa a życie właśnie dlatego jest fajne, że tak zaskakuje. Może sprowadźcie mnie na ziemię? 33 Odpowiedź przez ATKA 333 2008-11-20 21:20:49 ATKA 333 Woman In Red Nieaktywny Zawód: pielęgniarka Zarejestrowany: 2008-10-04 Posty: 249 Wiek: 38 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa"Może sprowadźcie mnie na ziemię?" Ale po co? Przecież widać,że tak naprawdę nie chcesz by ktoś sporowadzał Cię na ziemię....Ten Twój ostatni tekst jest zupełnie inny od pozostałych....Widać,że odżywasz....I bardzo dobrze...Być może w Twoim przypadku sprawdzi sie powiedzenie "nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło"Może dzieki temu "incydentowi" który się zdarzył Twoje małżeństwo odżyje...a Ty nie bedziesz już taka jak to okresliłaś w którymś poscie "dostepna".Trzymaj się tego co sobie postanowiłaś...."tak jak dawniej, to ja juz nie chcę żyć."Być może to jest droga do lepszego jutra dla Ciebie....Dla Was....Tego Ci życzę z całego serca.... 34 Odpowiedź przez Samanta 2008-11-21 09:27:59 Samanta 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: ekonomistka Zarejestrowany: 2008-09-12 Posty: 861 Wiek: 39 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa Bietka, potwierdza się powiedzenie, ze miłość wszystko wybacza..uważam, ze zawsze w życiu powinniśmy się kierować tym, co nam przynosi szczęście, a w Twoim przypadku jest ono wtedy, kiedy twój mąż jest przy Tobie. W sercu jest uraz, ale jak znam życie, jest Ci gorzej bez niego,, niż z nim i poczuciem zdrady. Wybaczać, nie jest oznaką słabości, lecz siły i tej siły Tobie życzę. Wyrozumiałość jest owocem znajomości własnych błędów.. 35 Odpowiedź przez Balladyna 2008-11-21 10:29:20 Balladyna 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-09-19 Posty: 483 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa bietka50 napisał/a:.....Nie jestem chyba na to gotowa, chociaż nie ukrywam, że czekałam na to. Większym problemem niż wybaczenie, będzie dla mnie zmiana pewnych norm w naszym ewentualnym związku, bo tak jak dawniej, to ja juz nie chcę zrób to bietko wtedy, gdy Ty bedziesz gotowa i na własnych warunkach - wyraźnie sprecyzowanych, żeby mąż wiedział - jakie zmiany sprowadził.. 36 Odpowiedź przez gabi095 2008-12-13 18:00:32 gabi095 Gość Netkobiet Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaBardzo Ci współczuję,ja przeszłam przez taki to dawno,ale to boli do mąż nieżyje ,ale ból umierał na raka prosił oprzebaczenie-oczywiście przebaczyłam,ale nie miałam siły żeby trzymać go za pozwól się poniżać. 37 Odpowiedź przez bietka50 2008-12-14 08:50:34 bietka50 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-21 Posty: 23 Wiek: 50 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwatrochę czasu upłynęło... ja stałam się samodzielna, radzę sobie całkiem nieźle, a on popadł w obojętność,... -jesli wrócę, to on bardzo się ucieszy, jeśli nie, trudno, zrobię, co uważam, on jest tylko szarą myszą, która się przystosuje- to jego słowa. Wiem że źle sypia, że jest mu źle, bo widzę go w pracy, ale ten sposób postępowania zaskoczył mnie całkowicie. Mam ochotę dąc mu potężnego kopa w tyłek i obudzić do życia. Uczuć do niego nie zdołałam zabić, ale mieszkać z nim bez jakiegokolwiek ognia z jego strony? Jedna z przyjaciółek powiedziała, że mam sytuację komfortową, mogę robić co chcę, a on "zaakceptuję każdą moją decyzję". Przecież to chore! Na pytanie, co zrobi jak znajdę sobie kochanka, odparł - to trudno, zrobisz jak uważasz. Czy jest tu jakis facet, który jest mi w stanie to wyjaśnić? 38 Odpowiedź przez haidin 2008-12-14 11:09:47 haidin Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-11-12 Posty: 25 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa +i- napisał/a:bietka50 napisał/a:wiecie co? Od wczoraj cos we mnie pękło. Ja chyba już nie chcę, żeby on wrócił. Czytałam wątek puk-puk i utwierdziłam sie w przekonaniu, że ufać yo ja mu juz nie mogę. Jaką mam pewność że nie zrobi tego ponownie? Skoro raz się zdarzyło? Żeby chociaż odrobinę skruchy pokazał, a on mówi, że nigdy jej nie zapomni (to podobno skończone)... to ja mam żyć z facetem, który inną pielęgnuje w sercu? Chyba bardziej sobie jednak cenię swoją godność. I nie wyobrażam sobie, że za 10 lat, jak prawdziwa starość go dopadnie, wróci z podkulonym ogonem, i co? wtedy będzie potrzebował opieki? Chyba mam tego dość. Co o tym sądzicie?będzie wracał i to nie raz, w każdym bądź razie będzie daj sie .Nie ma nic gorszego niz odrzucenie .Pogardzil nie tylko Toba jako zona ale jako jak sie czulas bo przezylam podobne to bo on bedzie wracal i odchodzil a z ta niepewnoscia nie da sie niczego atrakcyjna zadbana kobieta i gdy bedziesz wolna emocjonalnie to otworzysz sie na to co zycie ono jest pelne niespodzianek i napewno spotkasz kogos kto doceni Twoja nie dzieje sie bez przyczyny i moze tak mialo byc ,bys przezyla jeszcze co pozwolisz na powroty zejdzie Ci dobrych pare latek a wtedy przybedzie Ci tylko wiecej zmarszczek smutku zamiast usmiechu na juz teraz na siebie ile kosztowal Cie ten czas a ile jeszcze przed Toba gdy na to pozwolisz. 39 Odpowiedź przez anioleczek855 2008-12-14 11:31:06 anioleczek855 Szamanka Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-09-15 Posty: 297 Wiek: 23 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwabietka50, wiem że jestem jeszcze młoda i mało wiem o życiu ale bardzo Ci współczuje bo chyba zdrada fizyczna nie boli tak jak zdrada psychiczna. trzymaj sie cieplutko,wierze w to że Ci się uda w życiu odnaleść Swoją nową miłość lub odzyskać "starą". Będę trzymać kciuki i mam nadzieje że za jakiś czas napiszesz nam jak Ci się życie ułożyło. 40 Odpowiedź przez Danusia 2008-12-14 13:16:44 Danusia Zbanowany Nieaktywny Zawód: księgowa Zarejestrowany: 2008-09-25 Posty: 3,229 Wiek: 51 lat Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaDla mnie zdrada jest zdradą- i jednakowo boli. Nam jest prosto - udzielać rad bietce - bo stoimy z boku- nie jesteśmy zaangażowane uczuciowo,nie spędziłyśmy z tym człowiekiem 30 lat,nie mamy wspólnych według mnie najważniejsze to jest czy bietka potrafi wybaczyć,bo,że zapomnieć - to wiem- nigdy- bo takich rzeczy się nie z czego wynika takie zachowanie Twojego męża teraz? Wydaje mi się,że zaskoczyłaś Go- swoim .Pewnie sądził,że bez Niego nie poradzisz sobie- a tu proszę .zonk....... I fajnie- niech wie .... co stracił .Wyobrażam sobie,że to człowiek pełen pewności siebie - a teraz??? zagubiony miś........ czy to tylko gra? oj...... coś mi mowi,że niekoniecznie- położyłaś Go bietko na łopatki. Co zrobisz- wiesz ,że zależy od położyć na szalę wszystkie za i przeciw.........a co Ci wyjdzie?????? Ty już to wiesz......... a my...... być może dowiemy się....... od Ciebie. Powodzenia- bo masz bardzo trudny czas....... czas namysłu. 41 Odpowiedź przez Balladyna 2008-12-15 10:52:16 Balladyna 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-09-19 Posty: 483 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa bietka50 napisał/a:/.../-jesli wrócę, to on bardzo się ucieszy, jeśli nie, trudno, zrobię, co uważam, on jest tylko szarą myszą, która się przystosuje- to jego słowa. /.../ Na pytanie, co zrobi jak znajdę sobie kochanka, odparł - to trudno, zrobisz jak uważasz. Czy jest tu jakis facet, który jest mi w stanie to wyjaśnić?Co prawda nie jestem facetem ale napiszę, co że na Twoim miejscu mimo wszystko chciałabym powrotu męża...(tfu,tfu - odpukać ) - jeśli zdawałabym sobie sprawę, że nadal go kocham i mimo wszystko nie chcę innego, a wolność nie jest mi do szczęścia potrzebna. Ale musiałby bardzo żałować swojego postępku, bardzo, bardzo prosić o przebaczenie, bardzo bardzo zabiegać o odzyskanie zaufania i musiałby BARDZO PRAGNĄĆ bym do niego wróciła. A co do jego odpowiedzi na Twoje pytanie o kochanka - to się nie dziwię. Bo on na razie nie ma prawa do oceniania Twojego postępowania i dobrze o tym wie. 42 Odpowiedź przez bietka50 2008-12-17 08:38:10 bietka50 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-21 Posty: 23 Wiek: 50 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaMoj mąż zafundował sobie mały zabieg chirurgiczny na plecach 3 tygodnie temu, kilka dni temu zerwał mięsień łydki, narzekał ma kłopoty z piecem gazowym do którego trzeba było biegać po schodach - co sprawiało mu zrozumiały ból w tej sytuacji....same nieszczęścia o których informował mnie bardzo wyczerpująco. Poszedł nawet do chirurga, ale nie zdzierżył w kilometrowej kolejce dla pospólstwa. Nasza córka trzeźwo oceniłą sytuację - to krzyk rozpaczy! Zgodziłam się z Nią, bo do kompletu brakowało mi tylko zapalenia płuc, rozwolnienia i ogólnego kataklizmu. Wczoraj zawlokłam go do chirurga, patrząc na te jego "gimnastyki" z dużą dozą pobłażliwości. Po prostu zadzwoniłąm do znajomego chirurga i po prostu nas przyjął w przeciagu kilku godzin. Diagnoza - 2 miesiące oszczędzania nogi, raczej nie używać samochodu jako kierowca - "ale przecież żona przywiozła, więc ma kto samochód prowadzic". Proste, nie? Zawiozłam sierotę do domu i zdecydowałam o natychmiastowym powrocie. Jego wdzięczność w tym momencie prawie powalała na nogi. I tak się chyba skończy ta historia. Biling odblokowany. Powiedziałam mu, że 3 miesiące samotności przekonały mnie o niezwykłej sile jaką posiadam. No cóż - mnie nie dopadł żaden pomór, wszy na płucach, szkarlatyna ani żadna inna cholera. Wiem, że dałabym radę. Powiedziałam mu o tym , ostrzegłam też, że następne odejście będzie juz bardziej okrutne. To mi wystarczyło. Czuję satysfakcję i jest mi dobrze z tą decyzja. A najważniejsze, że normalnie, jak za dawnych lat, rozmawialismy ze sobą. Słuchałam takich wynurzeń, że aż byłam w szoku! Pozdrawiam całe forum i dziekuje wszystkim za wsparcie, nie w 100% przekonana o słuszności swoich decyzji, więc może jeszcze o mnie usłyszycie. Wesołych Świat! 43 Odpowiedź przez Balladyna 2008-12-17 20:00:09 Balladyna 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-09-19 Posty: 483 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaDziękujemy i wzajemnie : Wesołych Świąt ! 44 Odpowiedź przez Amant Wszech Czasów 2008-12-17 20:02:44 Amant Wszech Czasów Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-12-17 Posty: 19 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaAutorka nie powinna się martwić o niego ale brać z nim rozwód z orzeczeniem o jego winie .A jakby fikał to z pałeczki jeszcze przekazać naukę . 45 Odpowiedź przez bietka50 2008-12-18 18:12:03 bietka50 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-10-21 Posty: 23 Wiek: 50 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaTo nie takie proste mój drogi Amancie Wszechczasów, jeśli się kogoś naprawde kocha. Ja nie mówię, że zapomne, ale wybaczyłam i czuję sie z tym lepiej. A co sie dalej wydarzy zobaczymy...Pozdrawiam 46 Odpowiedź przez mankok28 2008-12-18 23:17:48 mankok28 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-12-18 Posty: 24 Wiek: 28 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaO Kochana twój mąż sie "zakochał" a Ty z tego powodu cierpisz a po co zadaje sobie to pytanie? Cóż to za różnica czy po 3 czy po 30 latach małżeństwa boli tak samo!! Pokaż mu że to ciebie nie dotyczy jesteś poza tym i nigdy mu nie dawaj do zrozumienia że na niego czekasz bo nigdy nie wróci że w ten sposób ty nie umiesz żyć że trójkąt itd. to są bzdury totalne nie możesz być wyrozumiała i zostawiać żadnej furtki, facet jeśli poczuje że jest sam wróci jak bumerang ale wtedy to ty będziesz Panią sytuacji i jeśli go przyjmiesz to na swoich warunkach ale myśle że jestes na to za mądra. Każdy facet nie jest godzien nawet jeść po nas i jęśli tak ich traktujesz każdy będzie twój. 47 Odpowiedź przez mankok28 2008-12-18 23:20:03 mankok28 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2008-12-18 Posty: 24 Wiek: 28 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaI Kochana nigdy nie bądź wyrozumiała!!!!!!! 48 Odpowiedź przez Jeanne 2008-12-19 09:43:03 Jeanne Zbanowany Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwabietka50- , no i stało się to , o czym pisałam na początku , tylko dużo wcześniej niż się wypadek , poczucie bezradności...i kto mu pomógł ? , która zostawił dla innej , którą poniżał , upokarzał , która przez niego cierpiała , długo zbierała się w sobie , próbowała żyć na nowo .I padł na , bo widzi , że potrzebuje nadzieję , że coś się doblokuje w głowie Twojemu mężowi , może ten wypadek da mu do ogólnie to postąpiłaś , że potrafisz wywiązywać się z obietnic , w przeciwieństwie do być z nim na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie , a on ?...Niech sam sobie na to odpowie ... 49 Odpowiedź przez Lilusia50 2010-05-10 17:57:20 Lilusia50 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-10 Posty: 430 Wiek: metryka zaginęła Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa Bietko, nie wiem, na ile może Ci pomóc wyciągnięcie wniosków dla siebie z mojej bardzo podobnej sytuacji, jak Twoja, ale najpierw ją opiszę. Złożyliśmy w sądzie wniosek o rozwód po jego takiej przygodzie, jak Twojego męża. Rozwód się odbył bez orzekania o winie. I nagle 10 dni po rozwodzie EX wrócił do domu i był taki kochany, taki cudowny, robił zakupy, gotował i zmywał, nawet powróciła mu sprawność seksualna, ale niestety była to perfidna i wyrafinowana gra z jego strony, bo taki cudowny był tylko do sprawy o podziału majątku ( to trwało pół roku). Podzieliliśmy go tak, że EX przypadła lwia część nieruchomości, aby nie tracić dopłat unijnych, nie przykładałam wagi do tego podziału, skoro i tak miało być nam tak cudownie razem i wszystko miało nam wspólne służyć. Nie dzieliliśmy więc całego wyposażenia, wielu cennych przedmiotów, które gromadziliśmy latami, no skoro to miało być nasze wspólne, jak idiotka uwierzyłam, że żyję z uczciwym, lojalnym facetem, ojcem moich dzieci i moim mężem, w którym zakochałam się 32 lata temu od pierwszego wejrzenia.....A w przeddzień podziału majątku powiedział mi, żebym "spadała" (sorry to cytat jego słów) i że mnie nie chce widzieć więcej na oczy. Nie wiedziałam, że ma już znowu kogoś, jakąś inną zupełnie kobietę, niż ta, dla której się rozwiedliśmy, więc oszukiwał mnie cały czas, cały czas kłamał i był nieuczciwy. Zdradził, dla niskich pobudek. I okazało się, że on po prostu mnie i dzieci okradł. Nie zdajesz sobie sprawy, jak to strasznie boli, tak się dać oszukać, podejść, dać się okraść i być zdradzoną. Nie mogę sobie dać z tym rady, że żyłam z nim 30 lat i nie wiedziałam, jaki jest perfidny i wyrachowany, jak egoistyczny i obłudny ..... Chłopcy też bardzo przeżywają tę sytuację, ale ich ojciec nie ma czasu ani potrzeby zadzwonić nawet do nich. Gdybym wiedziała, że szykuje sobie kosztem moim i dzieci gniazdko dla kogoś innego, w życiu nie zgodziłabym się na taki podział majątku. I strasznie parszywie się z tym czuję. I nabrałam przekonania, że niestety dałam się perfidnie podejść podłemu człowiekowi. Nie spodziewałam się tak głęboko zadanej rany, wyrwanego serca bez miłość mu się nie zdarzy, niż ta, którą go obdarzyłam. Nie-honor to niestety zostawić mnie po 50-tce, porzucić dom, rozwalić rodzinę, oddając się swojej własnej uciesze. Dekalog zasad albo się ma, albo się nie ma. Sądzę, że jest jeszcze jakaś sprawiedliwość na tym świecie ina takiej ruinie moralnej, nie da się zbudować niczego. Szczęścia mu to nie przyniesie, a nas - moja historia Cię nie podbuduje, ale na pewno pozwoli znaleźć inne spojrzenie na Twoją sytuację i obecne rozterki. Ja też płaczę, korzystam z rad znajomych i przyjaciół i staram się zapomnieć. Ale są mężczyźni, którym rozum się gdzieś zagubił. Dodam, że jest lekarzem ginekologiem, więc poziom edukacji wysoki, ale moralność i kręgosłup żaden. Też razem prowadziliśmy firmę, ale na szczęście tego nie udało mu się mi odebrać. I już tam nie pracuje, a firma ma się dobrze. Pozdrawiam To, co za nami, i to, co przed nami, ma niewielkie znaczenie w porównaniu z tym, co jest w nas. 50 Odpowiedź przez smutna optymistka 2010-05-11 09:56:35 smutna optymistka Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-11 Posty: 2 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaBietko 50 .Moja historia ,można powiedzieć ,jest uderzająco podobna do wszystkie Twoje obawy,wątpliwości z też ,ze rady typu bądź niedostępna,pokaż mu to ,czy tamto są na pewno dobre i trafne ale jak można działać wbrew sobie ,wbrew temu co się w danym momencie czuje ,myśli ,chce jest jakaś manipulacja .Ja wiem ,ze całe życie jest swego rodzaju manipulacją ale ciężko jest tak żyć dopóki nie nabierze się właśnie takiego wewnętrznego przekonania, że chce się tego co się robi .Ja nie byłam taka silna ,żeby odejść .Dawałam mu wolną drogę do odejścia,ale nie chciałam mu tego czytałam te opisy negowania wartości waszego dotychczasowego związku,to odrzucenie Ciebie jako kobiety to tak jakbym przeżywała swoiste deja o ile jeszcze zaglądasz na to forum ,czy Wam się udało odbudować Wasz związek?To dla mnie byłby to taki przyczynek ,że jest to możliwe .Ja jeszcze nie straciłam wiary w to ,ze jest to możliwe także u nas .Ponoć"nadzieja umiera ostatnia". 51 Odpowiedź przez smutna optymistka 2010-05-11 10:11:04 smutna optymistka Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-05-11 Posty: 2 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwaLilusiu 50 To co napisałaś jest okropne .Twój mąż jest po prostu podłym ( nie zawaham się użyć tego słowa ) ,ze dobrze się w sumie stało ,ze rozstaliście się .To nie jest dobry ,wartościowy człowieka wyrachowany ,egoista dla którego liczą się przede wszystkim jego się czy nie da się jeszcze podważyć wyroku o podział majątku?Może sprawa nie uległa jeszcze uprawomocnieniu? 52 Odpowiedź przez Rafix 2010-05-11 10:12:15 Rafix Przyjaciel Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-10 Posty: 1,046 Wiek: 29 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa Lilusia strasznie przykra Twoja historia. Mimo wszystko starałbym się wzruszyć ten podział majątku, uzasadniając to podstępnym działaniem byłego męża. Działałaś w błędzie. Na Twoją korzyść działa to, że był rozwód i to jak on zachował się po podziale majątku. Najlepiej mieć kilku świadków, np z rodziny na to jak były mąż zmienił się po rozwodzie. I musisz wykazać, że odniósł korzyść majątkową, a to chyba nietrudne. No i pokrzywdził dzieci - istotne również w jakim są wieku, a raczej w jakim wieku były wtedy. Generalnie istotne jest jak dawno temu to było i w jaki sposób dokonaliście podziału majątku. Myślę, że dobry (ambitny) prawnik podjąłby się prowadzenia sprawy. A zobaczyć minę męża po fakcie - bezcenne. Pomyśl o tym, bo za takie coś na pewno bym się odwdzięczył. Pozdrawiam i życzę siły. 53 Odpowiedź przez lilka12524 2010-11-05 15:24:31 lilka12524 Niewinne początki Nieaktywny Zawód: urzędniczka Zarejestrowany: 2010-11-05 Posty: 2 Wiek: bardzo dojrzały Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa Dopiero dzis czytalam historie "bietki 50" sprzed 2 lat i czytajac czułam się, jakbym czytała moją historię. Aż śmiech mnie chwilami brał, że faceci tak samo się zachowują i tak samo niezaradnie kłamią. Ale trudno jest mi się śmiać, bo u mnie dzieje się to teraz. Mąż (57 lat) zakochał się w podwładnej pracowniczce, młodszej o 31 lat. Już od miesięcy zauważyłam ja i nasi znajomi , że on sie zmienil. Zaczął być obecny ciałem , ale myślami był zawsze gdzie indziej. Zaczął bardziej zwracać uwagę na swój wygląd zewnętrzny, zaczął golić brzuch, piersi i podbrzusze. Codziennie brał prysznic i najchętniej nakładał białe koszule. Do wszystkiego przyznał się dopiero, gdy go przycisnęlam do abyśmy zamieszkali osobno na jakiś czas. Twierdził , że potrzebny jest mu dystans do mnie, bo chce się dowiedzieć, czy będzie mnie jemu brakowało. Po 32 latach udanego małżeństwa to wyznanie stało sie dla mnie szokiem. Kocham go nadal, on mnie nadal kocha, ale "inaczej", jak sam mówi i jestem nadal dla niego bardzo ważną osobą. Obiecywał, że będzie zwalczał to uczucie do niej, ale nie udaje mu się to. Na żadną terapię małżeńską nie chce się zgodzić, bo on nie będzie obcym osobom opowiadał o swoich intymnych sprawach. Z dużą pewnością mogę stwierdzic, że jeszcze nie spał z nię, ale to nie jego zasługa. Ona ma podobno obiekcje ze względu na mnie. Sama żyje w separacji z mężem, ma dwoje dzieci (4 i 7 lat). Widzi się z moim mężem codziennie w pracy, ich pokoje są połączone drzwiami, które stoją otworem. Ja jestem chorobliwie zazdrosna i kontroluję kieszenie, teczkę i telefon. Parę tygodni temu znalazłam prezerwatywy w marynarce. Powiedział mi, że kupił je, gdy mial nadzieję na coś z nią, ale nie było 4 miesięcy jestem w stanie fatalnym, daję sobie radę tylko dzięki środkom antydepresyjm i na sen oraz rozmowom z terapeutą. Przed miesiącem już znalazłam sobie mieszkanie, bo chciałam się chronić przed tym wszystkim. Potem jednak stwierdziłam, że nie, nie wyprowadzę się, bo tym ułatwiłabym mu życie. On sam nie może się zdecydować na ten krok. Oszukuje nas obie. Jej chce wmówic, że nasze małżeństwo już się praktycznie rozleciało, a mi ciągle jeszcze daje nadzieję na przetrwanie tego kryzysu. Postanowiłam, że zostanę w naszym domu, niech on się wyprowadza, jeśli chce. Mam cichą nadzieję, że tego nie zrobi, bo jest bardzo wygodny, i trudno podejmuje decyzje, ale kto wie... Jeszcze mu nie powiedziałam, że się nie wyprowadzę. On myśli, ze zrobię to od 1 ta jego przyjaciółka też będzie miała dosyc tego jego braku decyzji. Rozmawiałam z nią przed 3 miesiącami i zapewniała mnie, że to czysto służbowa znajomość i że są tylko przyjaciółmi, bez żadnego kontekstu męsko-damskiego i że jest on dla niej za stary i że moje obawy nie mają podstaw. Jednak w miedzyczasie mąż mi dał do zrozumienia, że ona też coś do niego czuje. Póki co staram się prowadzić normalne życie z nim, tzn. chodzimy razem do kina, na kursy tanca, do znajomych. Gdy nie poruszamy tego bolesnego tematu, to nawet możemy wygladać na udane dwa tygodnie mamy jechac na urlop na Poludnie. Też mąż ma obiekcje, bo ten wyjazd jest dowodem, ze nas cos jeszcze łączy. A akurat tego przesłania nie chce on przekazać swojej przyjaciółce. Więc nie wiem, czy nie wymyśli czegoś w ostatniej chwili, aby nie jechać. Ja zaczęłam ograniczać moje "usługi" dla niego, tzn. nie piorę i prasuję jego rzeczy, nie pilnuję jego terminów, nie stawiam mu jedzenia pod nos. Sam zaczął prać swoje rzeczy. Pralke dobrze włączyć udało mu się dopiero za trzecim podejściem. Na początku słuchałam dobrych rad innych i starałam się być zadbaną, kochającą i wyrozumiałą żoną, ale on niczego nie zauważal. Ani nowych ciuchów, ani nowych fryzur. Wszystko było na darmo. Teraz staram się prowadzić własne życie, często wychodzić z domu, wracać późno z pracy i umawiać się z innymi. Przychodzi mi to bardzo ciężko, bo akurat tak nie chcę żyć. Chcę nadal dzielić moje życie z żonaty syn (27 lat) przeżywa bardzo tą sytuację, ale nie miesza się w nasze sprawy, bo jak sam twierdzi, nie może nam pomóc. Przeprowadził poważną rozmowę z ojcem i to wszystko. Unika kontaktów z nami, pewnie bojąc się, że oczekujemy jego wiem, na ile mi jeszcze starczy sił i woli ducha. Przyłapuję się na tym, że życzę mężowi śmierci, albo choroby, która by go zmusiła do przemyślenia życia. To byloby dla mnie lżejsze do zniesienia, niż gdyby zamieszkał z nią. Nie wiem, może powinnam się znowu spotkać z nią. Niech mi powie, jakie są jej uczucia do niego. Ale co zrobię, gdy mi powie, że go kocha... 54 Odpowiedź przez Zazdrosc 2010-11-05 16:27:52 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-11-05 18:00:09) Zazdrosc Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-04 Posty: 2,143 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa Jestes ze musze Ci to powiedziec w tak trudnej chwili... ale ta chwila to moze tez taki moment dla ciebie bo jak to sama zauwazylas "życzę mężowi śmierci, albo choroby, która by go zmusiła do przemyślenia życia." trudne chwile zmuszaja nas do zatemjestes meza i go ubezwlasnowolnilas (po 30 latach nie potrafil wlaczyc pralki) To Twoja wina. Sama sie na to zdecydowalas by pokazac mu jaka jestes wspaniala by zasluzyc na jego milosc. Moze myslalas ze na milosc trzeba zasluzyc praca i uslugami... i chyba sie nie myle bo chore porady znajomych abys bardziej starala sie zasluzyc wprowadzilas w zycie "Na początku słuchałam dobrych rad innych i starałam się być zadbaną, kochającą i wyrozumiałą żoną".manipulujesz nadalmowisz ze sie wyprowadzisz by osiagnac cel, ale sie nie wyprowadzasz bo sie boisz i szukasz logicznych argumentow zeby sie usprawiedliwic (racjonalizacja)sama sie oszukujesz. Ja sie nie dalam oszukac. Nie wyprowadzisz sie bo sie boisz, ze go nim manipulowac. Zostaw go samego sie zauroczyl... i nic z tym nie zrobisz. Odbilo mu. Palant jeden z 99% szans ze on do Ciebie czas dla pierwsze zastanow sie czy nie jestes osoba z "Love adiction" bo te szperanie po kieszeniac itp to jeden z objawow. Wejdz na strone i porob sobie testy. do psychoterapeuty sama, bo moze ty potrzebujesz pomocy-zacznij myslec o sobie (ta rezygnacja z uslug domowych na rzecz meza to jest jedna z najcudowniejszych rzeczy jaka moglas dla Was zrobic. Mara wartosci zony nie jest jej przydatnosc w gospodarstwie domowym! Nie daj sie mierzyc taka miara. Co absolutnie nie oznacza ze masz palcem nie ruszyc od tej chwili. Musi byc jednak sprawiedliwie)-pomysl o swoim wygladzie DLA SIEBIE i dla wlasnego dobrego samopoczucia. Sa takie zony (jak srzedajne dz***) ktore za swoje uslugi zadaja zaplaty w postaci milosci. Nie badz kontrolowac i absolutnie nie organizuj spotkania dwoch rywalek. Wygrasz tylko wtedy gdy odpuscisz i zajmiesz sie soba dla ze chcialabys uslyszec na koniec ze zycze Ci aby on wrocil..... Nie zrobie tego Zycze Ci abys kochala wrazliwa i ciepla osoba, bardzo aktywna i nie nudna... Tak wnosze z Twojego opowiadania o wycinku ostatnich wydarzen. Sh-bam 55 Odpowiedź przez starażona 2010-11-07 22:32:24 starażona Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-15 Posty: 20 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa Witam,Przeczytałam dziś wszystkie posty, te Bietki z 2008 roku i te ostatnie. Jakbym czytała o sobie - pisałam już o sobie na innych wątkach moja sytuacja jest prawie taka sama jak sytuacja Bietki sprzed 2 lat - no może z tą różnicą, że ja nie zdobyłam się na odejście od męża tylko cały czas przy nim tkwię ( a on przy mnie) i próbuję ratować nasze już się podobno nie spotyka z kochanką ale wiem, że utrzymuje z nią kontakt się bardzo - przynajmniej jemu się tak fascynuje mnie jednak to, że opowiada mi to samo co Wasi mężowie - o kiepskim seksie, o spotkaniu drugiego swojego ja, o moich winach. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że uważa, że spotkało go coś wyjątkowego z czego dla mnie musi zrezygnować - a gada dokładnie to samo, co ci wszyscy opisywani tutaj na terapię, ponieważ jest to sytuacja, w której ciężko jest sobie samemu poradzić. Nie dokońca mi pomogła, ponieważ moim zdaniem Pani psycholog była ciut za młoda i naładowana teorią nie popartą własnymi doświadczeniami. Niemniej terapia pomogła popatrzeć mi na siebie. Wiem, czego chcę - uratować moje małżeństwo - ale na pewno nie w takiej postaci, w jakiej trwaliśmy przez kilka lat przed zdradą. Próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie, czego zaniedbałam, że mój mąż musiał szukać potwierdzenia swojej wartości u innej - co broń Boże nie jest równoznaczne z tym, że rozgrzeszam go za znajdujemy się wtakiej sytuacji, że musimy zbudować swoje "życie materialne" na nowo - w co mój mąż włączył się z pełnym zaangażowaniem i wiem, że sprawia mu to frajdę ( a co też jest może dobrym znakiem na przyszłość, bo gdyby mu na naszym życiu nie zależało - to by się tak nie angażował? Z drugiej strony - jak świadczą o tym inne posty nigdy nic do końca nie wiadomo).Mam nadzieję, że pełne zaangażowanie w domowe sprawy odciągnie go ostatecznie od tej będę z nim przeprowadzać teraz "poważnych rozmów" - bo z wieloletniego doświadczenia wiem, że jak facet jest zaangażowany w zadania do wykonania - nie ma sensu zawracać mu głowy takimi "duperelami" jak tym ciężkim etapie czeka nas wyjazd na urlop - wtedy mam zamiar porozmawiać z nim o przyszłości naszego mam plany - mam nadzieję, że się uda, bo jednak jestem nerwus i raptus, nie mam do niego zaufania i we wszystkim doszukuję się podwójnego dna. A najbardziej podnosi mnie na duchu to, że nie jestem sama, że jest mnóstwo kobiet, które prubóją się mierzyć z takimi samymi problemami jak się dziewczyny. Walczmy o swoje małżeństwa ale i walczmy o siebie. ja wierzę, że jedno nie wyklucza drugiego.:)=) 56 Odpowiedź przez koma5 2010-11-08 00:35:47 koma5 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-01-07 Posty: 3,244 Wiek: 50+ Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa Bardzo podoba mi sie wypowiedź podobnie, czytając historie zdradzanych 50+, ale nie potrafiłam tego wyartykułować. Tak jednak jeszcze: Wasi mężowie są dla Was jak Wasze dzieci, którym należny sie wyrozumiałość, pozwolenie na wiele, a jednocześnie dyscyplina i posłuszeństwo. Gdy to sie wymyka, jest życzenie choroby, bo "wtedy zrozumie, ile dla niego robię". Oni Was traktują jak mamuśki, którym można opowiedzieć, po co kupiło się prezerwatywy. I że noga boli...i że trzeba zawieźć do lekarza...a tym bardziej boli, im dokładniej na nich patrzycie. Biedactwa takie...współczucia szukają, bo młodsza nie przysłała smsa albo nie chce z nim sie przespać. Jeden z drugim nawet nie kryje sie przez żoną z tym goleniem podbrzusza - powinna zrozumieć przecież, że dla młodszej trzeba sie starać...Gdy wróci do domu i obieca poprawę, jest takim synkiem marnotrawnym, któremu z usmiechem mamuśka wybacza...Wystarczy, że pozwoli jej obejrzeć swój imię czego??? Wspólnego mieszkania? Możliwości podania michy i wyprania jego skarpet??Niech się dzieje, co chce. Niech nawet już kocha tę młodszą, byle jednak wrócił do domku, bo jeszcze się u niej bidulek za sarkazm, ale tak to widzę. 57 Odpowiedź przez starażona 2010-11-08 01:16:48 starażona Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-15 Posty: 20 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa Dobry wieczór Koma 5,Masz wiele racji, w tym co piszesz. Ja też miałam wrażenie, na początku, jak wszystko się wydało, że mój mąż najszczęśliwszy by był gdybym udzieliła mu swojego "błogosławieństwa" na romans z tą panienką. Nawet mi zaproponował, żebyśmy spotkali się we trójkę. Niestety nie stanełam na wysokości zadania i teraz musi sobie radzić z własnym sumieniem sam - różnie mu to jednak , że jest jeszcze druga strona medalu. Przeżyłyśmy z tymi facetami 30 lat, więc ciężko jest nam uwierzyć, że tak się pomyliłyśmy i ciągle mamy nadzieję, że to w gruncie rzeczy są ci sami faceci, których pokochałyśmy - tylko gdzieś się zagubili i trzeba pomóc się im zwykle - nadzieja umiera swoją drogą nie uważacie, że to ciekawe, że oni wszyscy (mój też) golą sobie podbrzusza dla tych młodszych panienek ? o co w tym wszystkim chodzi ? 58 Odpowiedź przez niekochana72 2010-11-08 01:21:09 niekochana72 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-10 Posty: 6,862 Wiek: 40 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa Teraz taka moda - na wydepilowane ciało Szkoda, że sumienia nie mogą sobie wydepilować... Nadejdzie czas, gdy uznasz, że wszystko skończone. I to będzie początek. 59 Odpowiedź przez Zazdrosc 2010-11-08 01:21:14 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-11-08 01:26:17) Zazdrosc Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-03-04 Posty: 2,143 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa moj tez goli podbrzusze... i wiem o co chodzi... ha ha hao optyczne zludzenie... z tych samych powodow w malym pokoju wieszamy lustro Sh-bam 60 Odpowiedź przez niekochana72 2010-11-08 01:22:26 niekochana72 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-10 Posty: 6,862 Wiek: 40 Odp: Mój mąż zakochał się ... po 30latach małżeństwa Zazdrosc napisał/a:moj tez goli podbrzusze... i wiem o co chodzi... ha ha hao optyczne zludzenie... z tych samych powodow w ciasnym pokoju wieszamy lustro No, o tym nie pomyślałam Nadejdzie czas, gdy uznasz, że wszystko skończone. I to będzie początek. W końcu po kilu latach ocknęli się, że w zasadzie nic ich nie łączy. To tak w skrócie. Podczas rozmów mediacyjnych wyszły jeszcze inne rzeczy. Ujawnił się brak komunikacji między nimi. Brak bliskości psychicznej, który sprawił, że nie było także bliskości fizycznej. Koluzje, które mogą pojawić się w małżeństwie Bardzo podoba mi się zdanie powtarzane we wspólnocie trudnych małżeństw Sychar: każde sakramentalne małżeństwo można uratować. Jestem przekonany, że z pomocą łaski jest to możliwe. Na rynku jest wiele poradników dla małżeństw przeżywających najróżniejsze kryzysy. Spełniają one ważną i pożyteczną rolę. Mądre rady, przekute na konkretne czyny, wprowadzane uczciwie i wytrwale w życie, z jednoczesnym wykorzystaniem łask nadprzyrodzonych (sakramentalnych), pomagają podnieść się z najgorszych nawet upadków i konfliktów. Byłem świadkiem wielu naprawdę cudownych odrodzeń małżeństw. Sporo par po kryzysie wzniosło się na znacznie wyższy poziom miłości, jedności, wierności i religijności (i w efekcie – szczęścia), niż było to w czasach sprzed upadku, kiedy „było jeszcze dobrze”. To pociecha dla wszystkich: upadek, na zasadzie odbicia się od dna, może być wykorzystany do wzniesienia się na wyższy (a nawet najwyższy) poziom. Wielu wielkich świętych miało w swym wcześniejszym życiu straszliwe upadki, choćby Święta Maria Magdalena czy Święty Augustyn. Potrzeba pokory Dlaczego jednak małżeństwa niejednokrotnie szukają pomocy dopiero wtedy, gdy przeżywają naprawdę poważny kryzys? Zwłaszcza my, mężczyźni, długo bronimy się przed myślą, że jest po prostu źle. Znacznie łatwiej jest oskarżyć żonę, niż uznać w pokorze swój udział w zaistniałej niedobrej sytuacji: „Ja nie mam problemu, jeżeli ty masz problem, to idź do specjalisty – psychologa, psychiatry, terapeuty”. Takie postawienie sprawy pozwala zachować dobre samopoczucie, a nawet usprawiedliwić własne niedociągnięcia. Mąż widzi problem wyłącznie w żonie: „Jak ma problem, to niech idzie do psychiatry. Przecież ja jestem w porządku”. To typowe wypieranie przez mężczyzn faktu zaistnienia problemu małżeńskiego dość łatwo można wytłumaczyć. Po pierwsze: mężczyźni naprawdę gorzej od kobiet dostrzegają trudne sytuacje w relacjach międzyludzkich (zachowując się jak słoń w sklepie z porcelaną). Po drugie: przyznanie się do faktu zaistnienia takiej sytuacji jest swoistą ujmą na honorze. Skoro mam problem, to znaczy, że sobie nie radzę, nie potrafię go rozwiązać, co ze mnie za mężczyzna? Bezwiednie wypychamy problem ze świadomości, udając przed samymi sobą, że wszystko jest w porządku. Trudno nam się przyznać do własnej niedoskonałości. Boimy się, że wyjdzie na to, że: albo jestem głupi i nie wiem, co dobre, albo nie potrafię sobie poradzić z wprowadzeniem w życie tego, o czym wiem, że jest dobre. W każdą stronę źle: albo niedostatki w rozumie, albo w umiejętnościach lub w słabości woli. Nie, na to nie można sobie pozwolić. To żona ma problem… Niestety, nierzadko dziś i kobietom brak pokory, żeby udać się po pomoc w celu naprawiania małżeństwa. Za to nie brak doradców podpowiadających jej: „nie daj się dziadowi, dowal mu, rozwiedź się, co się będziesz męczyć, załatw sobie wysokie alimenty i żyj jak pączek w maśle… na jego koszt”. Niestety, udało się osiągnąć niespotykane w historii zbuntowanie kobiet przeciwko mężczyznom. Szkoda! Dla sprawiedliwości trzeba dodać, że obie strony mają w tym swój udział. Tak czy inaczej, małżonkowie przeżywający kryzys powinni pokornie szukać pomocy ludzi kompetentnych i jednocześnie dobrych i życzliwych oraz wyznających ten sam system wartości (oby Boży). Mówiąc wprost – radzę katolikom korzystać z pomocy doradców będących katolikami wierzącymi i praktykującymi. Ważnym elementem uwiarygadniającym jest ład osobisty w życiu doradcy. Nie radzę szukać pomocy u terapeuty, który „zna życie, bo sam miał już kilka żon (czy mężów)”. Często tacy „pomagacze” pochopnie doradzają rozwód jako rozwiązanie problemów. Bardzo podoba mi się zdanie powtarzane we wspólnocie trudnych małżeństw Sychar: każde sakramentalne małżeństwo można uratować. Jestem przekonany, że z pomocą łaski jest to możliwe. Jak zapobiegać kryzysom? Nie neguję potrzeby pomagania małżeństwom w kryzysie, jednak chciałbym pochylić się nad problemem, co robić, by do kryzysu nie doszło. W myśl strażackiego hasła: „lepiej zapobiegać niż gasić”. Aby poważnie potraktować temat, trzeba najpierw postawić diagnozę, dlaczego dochodzi do kryzysów w małżeństwach. Nie sposób oczywiście opisać wszystkich przyczyn, ale pewne ważniejsze i często występujące warto chociaż wymienić. Ostatecznie o życiu człowieka wierzącego decydują trzy czynniki: rozum, wola i łaska. Odrzucający Boga na własne życzenie rezygnuje z darmowej łaski. Szkoda. Rozum ma pomóc rozpoznać, co jest dla człowieka dobre i pożyteczne (tu, na ziemi, i z punktu widzenia wieczności), wola umożliwia realizację dobrego, nawet trudnego planu życia, a łaska wspiera tam, gdzie sił ludzkich najzwyczajniej nie starcza. Od razu muszę dodać, że doświadczenie ponad 30 lat działalności w poradnictwie rodzinnym pokazuje jednoznacznie, że ci, którzy naprawdę trzymają się Boga, Jego przykazań, modlitwy (zwłaszcza wspólnej, małżeńskiej), praktyk religijnych oraz sakramentów po prostu do poważnych kryzysów nigdy nie dochodzą. Owszem, miewają najróżniejsze trudności, lecz zazwyczaj pokonywanie ich jeszcze bardziej cementuje ich małżeńską więź. Jednoznacznie jest to opisane w przypowieści o domu na skale. Gdy dom zbudowany jest na skale, to co prawda uderzą w niego wichry i nawałnice, ale dom się ostoi, bo na skale jest zbudowany (por. Mt 7,24-27). W innym miejscu czytamy: skałą jest Chrystus (por. 1 Kor 10,4). Gdy małżeństwo przeżywa kryzys, zwykle poprzedzony oddaleniem się od Boga i Jego przykazań, to naprawa jest istotnie uzależniona od powrotu do Boga. Spowiedź, wspólna modlitwa, pełne uczestnictwo we Mszy św. (Komunia Święta) działają nieraz jak cudowny balsam na rany małżonków. Im bardziej „przytulą się” oboje do Pana Boga na etapie naprawiania swego małżeństwa, tym szybciej i pewniej powstają z upadku. Zaznaczam, że powyższe stwierdzenia nie są pochodną mojej pobożności, lecz w oczywisty sposób wynikają one z praktyki życiowej. Podstawą do takiego twierdzenia są rozmowy w poradni małżeńskiej z tysiącami małżeństw przeżywającymi najróżniejsze kryzysy. Oczywiście zwykłe dbanie o piękną codzienność małżeństwa także skutecznie chroni przed kryzysami. Przyczyny kryzysów Przejdźmy do bardziej szczegółowej diagnozy. Co, poza odejściem od Boga i przykazań, jest najczęstszą przyczyną kryzysów małżeńskich? Po pierwsze: fałszywa (lub skrajnie niezgodna) wizja miłości małżeńskiej i kształtu rodziny u obojga małżonków. Po drugie: niedojrzałość uniemożliwiająca budowę głębokiej miłości opartej na altruizmie. Dalej: nieświadomość różnic pomiędzy kobietą i mężczyzną, będąca podstawą nieporozumień i rozlicznych pretensji, łącznie z oskarżaniem o złą wolę. Kolejno trzeba by wyliczyć sferę seksualności, w której oczekiwania i wyobrażenia obojga są często nie do pogodzenia. Wniesione w małżeństwo wcześniejsze doświadczenia seksualne, korzystanie z pornografii, samogwałt, antykoncepcja czy nawet aborcja, a w końcu zdrady małżeńskie powodują trudno gojące się rany i są poważnym zagrożeniem dla miłości małżeńskiej. Dalszą przyczyną trudności w małżeństwie jest zaniedbanie troski o to, by małżonkowi ze mną było… po prostu dobrze, miło i przyjemnie. Troska ta na etapie zakochania, imponowania sobie i zdobywania przychodzi naturalnie, niejako bez wysiłku. Kiedy jednak zaczyna się proza życia, gdy przychodzi zmęczenie, niewyspanie, stresy, zwykła codzienność, wówczas łatwo jest zaniedbać troskę o dobre samopoczucie współmałżonka. Chodzi tu także o dowartościowanie żony w jej kobiecości, a więc docenienie piękna i dobra, które rozsiewa wokół siebie swoją działalnością. Kobieta wtedy czuje się kochana i to jest dla niej najważniejsze. Mężczyzna z kolei pragnie być doceniony za swoją mądrość, sprawność, odpowiedzialność, za trud wkładany w zabezpieczenie materialne (oby nie tylko) życia rodziny. Pragnie czuć się ważny, potrzebny i szanowany. Problem potęguje sytuacja, gdy mężczyzna nie czuje się w małżeństwie najlepiej i w „odwecie” traktuje żonę coraz gorzej. Analogicznie niezadowolona żona traktuje coraz gorzej męża. Niewidoczna spirala coraz gorszego wzajemnego traktowania się małżonków dotyka wiele małżeństw. Osobnym, bardzo bolesnym problemem jest nieżyczliwe traktowanie rodziny współmałżonka, zwłaszcza mamy, z którą więzi emocjonalne są zwykle najsilniejsze. Złe relacje z teściami potrafią zniszczyć najlepiej zapowiadające się małżeństwo. Niezależnie od tego, czy teściowa postępuje wzorowo, czy jest (a bywa i tak) nieznośna, należy się jej życzliwość choćby z tytułu tego, że wspólnie z mężem i – Bogiem przekazała życie naszemu współmałżonkowi. I wreszcie ostatnie źródło kryzysów to nieumiejętność komunikacji. Wiele par nie potrafi prowadzić rozmowy, która buduje więź i która nie jest koncertem życzeń oraz wzajemnych pretensji i wypominań, ale życzliwym wsłuchiwaniem się w problemy współmałżonka i próbą zaradzenia im. Dobra, życzliwa rozmowa jest praktycznie najsilniejszym narzędziem służącym zarówno budowie pięknej więzi małżeńskiej, jak i odbudowie jej w przypadku kryzysu. Wymienione treści są bardzo istotne. Ważne jest, by nie zaczynać od słów, obietnic i zapewnień, lecz od konkretnych czynów. W słowa można nie wierzyć (zwłaszcza po wielu zawodach), jednak czyny przemawiają. Jeśli będą wypełniane z miłością i wytrwale, bez zniechęcenia, to zawsze przyniosą efekty. I to efekty podwójne. Osoba „atakowana” dobrymi czynami, prędzej czy później, musi uznać ich prawdziwość, wymowę. Oczywiście, przy silnym zranieniu ten proces jest długi. Drugim efektem (nie mniej ważnym) jest przemiana osoby, która dobrze czyni. W dziele Osoba i czyn Karol Wojtyła pisze, że czyny dobre przechodzą na sprawcę, że czyny zewnętrzne się uwewnętrzniają. Ten, kto czyni dobro, staje się zawsze lepszym człowiekiem przez swoje działania. Osiągnięta choćby minimalna poprawa relacji małżeńskiej powinna być z radością przyjęta. Daje ona bowiem iskierkę nadziei na to, że jeszcze nie wszystko stracone, że jeszcze wszystko da się naprawić. Drobny nawet sukces uskrzydla i jeżeli skrzydeł sobie nawzajem małżonkowie nie będą podcinać, to ten malutki sukces może być początkiem prawdziwej przemiany. O wiele więcej znajdziesz w naszym sklepie! Kto jest online. Jest 155 użytkowników online :: 6 zarejestrowanych, 2 ukrytych i 147 gości (wg danych z ostatnich 5 minut) Najwięcej użytkowników (2114) było online 12 sty 2020, 15:12 Zarejestrowani użytkownicy: Bafi, Bing [Bot], Gizmo, Google [Bot], karalewa, Pavel Legenda – kolory grup: Administratorzy, Moderatorzy globalni, Moderatorzy
Wyczytałam gdzieś, że powinien nas dopaść po siedmiu latach bycia razem, nie wiem jednak, czy powinnam była liczyć ten czas od momentu, w którym powiedzieliśmy sobie sakramentalne "tak", czy też od pierwszej randki. Bo nie mieliśmy na niego czasu? Bo wieczory wypełniało nam kołysanie do snu, dni - godzenie nauki, pracy i dalszego kołysania, tym razem do popołudniowej drzemki, a jednocześnie życie oszczędziło nam dramatycznych wydarzeń i sytuacji bez wyjścia?... Małżeński kryzys. Nie kłótnia o nieodkładanie rzeczy na swoje miejsce. Nie dyskusje na temat tego, kto ostatnio zmywał naczynia albo w jaki sposób spędzić urlop, skoro jedno chce w góry, a drugie nad morze. Prawdziwy kryzys z prawdziwymi wątpliwościami, trudnymi pytaniami jeszcze trudniejszymi odpowiedziami. Nie wiem, dlaczego nas ominął. Nie wiem, czy jest jeszcze przed nami, bo choć za kilka dni będziemy świętować trzynastą rocznicę ślubu, wierzę że przed nami jeszcze dużo wspólnego czasu, śmiechu, kłótni i okazji do tego, by się godzić. Przeczytaj też: Z mężem jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi >> Zastanawiałam się ostatnio, jaki jest przepis na udany związek (a w udanym związku też mogą zdarzać się kryzysy - to od razu jasno zaznaczam). Odpowiedzi na to pytanie starają się udzielić przeróżne poradniki i kursy. Dla mnie jest ona prosta, bo zawiera się w sumie w trzech wyrazach: miłość, przyjaźń i dojrzałość. Miłość oznacza, że chcę czyjegoś dobra, nawet wtedy gdy mnie wkurza, bo nie słucha kiedy opowiadam dłuuugą historię o trudnym dniu w pracy. Miłość oznacza, że jestem gotowa do poświęceń - i nie mówię tu wcale o wielkich deklaracjach i gotowości oddania życia, jeśli ktoś zagrozi mi jego odebraniem. Mówię o rzeczach codziennych i bardzo prostych: o zrobieniu jego ulubionej kawy w moim ulubionym kubku z niebieską stokrotką. O powstrzymaniu się od marudzenia, gdy wymyśli sobie wyjazd na koncert punkrockowej kapeli właśnie wtedy, gdy planowałam wypełnianie planu pięcioletniego pod tytułem "cała rodzina sprząta chałupę". O dawaniu wolności i przyjmowaniu tego, w czym się różnimy. Bo to są drobiazgi, a nas łączy dużo więcej. Wspólna codzienność nie byłaby też łatwa, gdybyśmy nie byli przyjaciółmi. To przyjaźń sprawia, że lubimy spędzać razem czas. To na ramieniu najlepszego przyjaciela wypłakuję się w chwilach, gdy cały świat mnie nie rozumie i cały świat jest bez sensu. W przeciwny sposób - dzięki temu cały świat przestaje mieć znaczenie. Ale przyjaźń to nie tylko wzruszające chwile i piękne słowa. To również trudności, które pokonujemy wspólnie, jako jedna drużyna. To szczerość, dzięki której możemy ponarzekać i na problemy, i na siebie nawzajem. I poczucie humoru, czyli coś, co ratuje nas niekiedy w sytuacjach, gdy jesteśmy o krok od małżeńskiego dramatu. Fajnie jest wtedy pośmiać się ze sobą i z siebie nawzajem. Fajnie jest złapać odpowiedni dystans. Miłość i przyjaźń to jednak za mało, by zbudować związek, w którym mimo niedających się uniknąć tarć, sprzeczek i konfliktów, obie strony będą szczęśliwe i spełnione. Potrzebna jest jeszcze dojrzałość, czyli umiejętność brania odpowiedzialności za swoje decyzje. Ba! - umiejętność podejmowania decyzji w ogóle. Mam wrażenie, że to sztuka, która staje się coraz trudniejsza, bo łatwiej żyć w wiecznym zawieszeniu, czekać aż życie samo się ułoży, aż ktoś zdecyduje za mnie. Może właśnie dlatego na ślubnym kobiercu stajemy w coraz późniejszym wieku, a termin "późne macierzyństwo" oznacza coś zupełnie innego niż 20 lat temu? W opublikowanym na blogu niedawno wywiadzie z Magdaleną Misztak-Hola padły słowa o tym, że mężczyzna żeni się nie tylko z taką kobietą, jaką widzi: z blondynką, brunetką, chudą czy przy kości. Mężczyzna żeni się też z jej... cyklem. Niektórych to wyrażenie może dziwić, inni mogą się z nim nie zgadzać. Dla mnie jest bardzo trafne, nie tylko zresztą w kontekście stosowania naturalnych metod planowania rodziny. Mój mąż ożenił się ze mną taką, jaka jestem, wliczając w to również wynikające z mojej fizjologii zmiany samopoczucia. Poślubiając siebie, poślubiliśmy jednocześnie nasze historie rodzinne, doświadczenia, zranienia i trudności. Poślubiliśmy też nasze marzenia, tak niekiedy różne, a tak ważne... Wiem, że zabrzmi to jak najbardziej banalny banał na świecie, ale to właśnie nasze marzenia i pragnienia sprawiają, że życie nabiera smaku. Z części tych marzeń w naturalny sposób trzeba zrezygnować, ale niektóre można próbować spełniać. Można dawać do tego przestrzeń mężowi czy żonie, pomagając im w realizacji tego, o czym zawsze marzyli, a co sprawia, że aż błyszczą im się oczy, gdy o tym mówią. A potem doświadczać radości, która jest jedyna w swoim rodzaju - gdy patrzy się na kogoś, kogo się kocha, i widzi się jego szczęście (nawet jeśli nie zawsze się to szczęście rozumie). O prawdziwych małżeńskich kryzysach wiem niewiele. Absolutnie nie czuję się uprawniona do tego, by na ich temat pisać. Moje dzisiejsze refleksje to raczej owoc wdzięczności i zachwytu tym, w jaki sposób Pan Bóg prowadził nas przez trudności i wyzwania. Nie wiem, w jaki sposób On to robi, ale robi to dobrze! Dla tych, których doświadczają trudności w swoich związkach, nie mam żadnych złotych rad ani gotowych recept. U nas sprawdza się właśnie ten przepis: miłość, przyjaźń, dojrzałość. Dwóm pierwszym można stwarzać w codzienności odpowiedni klimat, by mogły się rozwijać. Z ostatnim może być większy problem, bo dojrzałość to cel, który w pewnym sensie zawsze jest przed nami. O ile tylko chcemy uczyć się na swoich błędach, rozwijać i wzrastać, mamy na to szansę. Tyle że zawsze dotyczy to nas, a nie drugiej osoby (w której zdarza nam się widzieć więcej błędów czy przestrzeni do rozwoju i wzrostu niż u nas...). Pojawiające się czasem w sprzeczkach: "bo Ty zawsze...", "bo Ty nigdy..." można więc starać się zamieniać na pytanie o to, na mnie nigdy albo zawsze działa jak płachta na byka lub dotyka dawnych zranień. W ten sposób można małymi krokami lepiej poznawać siebie i swoje potrzeby, lepiej rozumieć swoje zachowanie i mieć dzięki temu więcej cierpliwości - najpierw dla siebie, a potem też dla tego, co w mężu jest zawsze, nigdy lub zazwyczaj nie w porę. Kto wie, może to również droga, która prowadzi do umocnienia miłości i przyjaźni. Jeden plus jeden równa się dwa - tyle mówi matematyka. W matematyce wszystko jest proste (choć dla niektórych, jak dla mnie niewiele jest zrozumiałe). W życiu bywa inaczej. U nas po kilku latach z liczby dwa zrobiło się dwa do potęgi drugiej. Znam pary, u których po jakimś czasie wyniku 1+1 zrobiło się...zero. I nie ma na to prostej rady ani drogi, która bez zakrętów i wybojów doprowadzi do celu. Wierzę jednak, że małżeństwo to nie coś, co nam się przytrafia - to nasz kawałek poletka, na którym zasiewamy to, co dobre i to, co w nas słabe. To nasz wspólny wysiłek, starania i odpowiedzialność. I wspólna radość, gdy pomimo chwastów, które zawsze się zdarzają, możemy widzieć jak kiełkuje, rozkwita i owocuje dobro. Wpis ukazał się pierwotnie na blogu chrześcijańskiej mamy Majki Moller - aktywnej zawodowo mamy dwójki dzieci, dentystki i magister psychologii. Od lat zakochanej w swoim mężu, od zawsze i z wzajemnością - w życiu i górach. Współautorki książki "Ile lat ma Twoja dusza?"
2. Konfiskata złota w USA. 30 stycznia 1934 r. Prezydent Franklin Roosevelt podpisał ustawę o rezerwie złota. W pierwszych latach po utworzeniu należącego do Rotszyldów FED, USA nadal stosowały standard złota dla swojej waluty. Nowy pieniądz mógł być emitowany przez FED tylko wtedy, gdy miał co najmniej 40% pokrycia tej kwoty w
O nas Zespół Dla kogo Usługi Cennik Kontakt Blog Tag: kryzys małżeński po 10 latach Kryzys w małżeństwie – Jak go przetrwać? Autor: Kamila Jakubowska Kryzys małżeński zaczyna pojawiać się wtedy gdy partnerzy oddalają się od siebie psychicznie i fizycznie, pojawia się [...] Czytaj więcej
Włodzimierz Zatorski OSB Wydawnictwo: Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC religia. 199 str. 3 godz. 19 min. Szczegóły. Kup książkę. Ojciec Piotr Rostworowski, wpierw benedyktyn z Tyńca, a potem kameduła, swoisty wzór starca, mądrego mnicha, powiedział kiedyś o małżeństwie: „to najsurowszy z zakonów!”. I tak w pewnej
Jeśli Wy dopiero zaczęliście mieć problemy po ślubie, to nie jest to przesłanka do „unieważnienia”. Najlepiej będzie się wyprowadzić jak najszybciej - skoro od tego się zaczęły problemy, to najlepiej byłoby usunąć ich przyczynę, i może się same rozwiążą, albo przynajmniej poprawią. Re: Kryzys w małżeństwie.
Zostałam zdradzona po 30 latach małżeństwa.w dniu moich urodzin mąż odszedł .ból jaki odczuwam jest nie do opisania.fakt oddaliliśmy się od siebie.kilka lat nie wspolzylismy.maz twierdził .że przez cukrzycę nie może.a teraz ma kochankę 14 lat młodsza.chyba się nie pogodzimy.za duża rana dla mnie Dyrektor Duszpasterstwa Rodzin Diecezji Radomskiej. Coraz więcej małżeństw przeżywa kryzys, coraz więcej się rozpada. Zawie­rając związek małżeński, młodzi ludzie myślą o uczuciach i wspólnej przyszłości pełnej szczęścia i radości. Niestety, nie są w stanie przewidzieć wszystkich wyda­rzeń, które wpłyną na ich życie.
Tagi: ⭐ Kryzys w małżeństwie etapy, Kryzys w małżeństwie objawy, kiedy przychodzi pierwszy Kryzys w małżeństwie, Kryzys małżeński ile trwa, Kryzys w małżeństwie brak miłości, Kryzys w małżeństwie po 30 latach, Kryzys w małżeństwie depresja, Kryzys w małżeństwie przez teściową
Nie można przewidzieć momentu, w którym nasze życie wywróci się do góry nogami i staniemy przed trudnymi życiowymi wyborami. Najbardziej obawiałabym się więc, że stanie się to po 15-20 lub nawet 30 latach małżeństwa, kiedy o wiele trudniej jest zacząć wszystko od nowa.
Kryzys ten przychodzi po kilku latach małżeństwa. Przestają działać feromony, które doprowadziły nas do ołtarza i nagle okazuje się, że nasz partner jest daleki od wyśnionego księcia. Bardziej przypomina Misia Uszatka, który zapadł w sen zimowy, w swojej gawrze z komputerem. 5Z02zV.